Jutro przed meczem Stelmetu z Wilkami Morskimi piękna chwila. 30 lat temu mogliśmy po raz pierwszy w Zielonej Górze oglądać drużyny z I ligi. Podziękujmy głośno raz jeszcze za te wszystkie chwile wzruszeń ich autorom koszykarzom ówczesnego Zastalu. Bądźcie kwadrans przed meczem!
Wracamy w lata 80-te XX wieku. W sezonie sportowym 1983/1984 II ligi zielonogórski Zastal objął prowadzenie w tabeli po ostatnich spotkaniach I rundy za przyczyną porażek liderującej przez długi czas Spójni Stargard Szczeciński w Łodzi z ŁKS-em.
To oni uzyskali historyczny awans (fot. www.lubuskikosz.pl)
Trzy punkty straty do liderów miała szczecińska Pogoń. Ponadto w grupie B występowały: Spójnia Gdańsk (IV miejsce), Turów Zgorzelec (V), Astoria Bydgoszcz (VI), Gwardia Szczytno (VIII), SZS AZS Koszalin (IX) i AZS Warszawa (X). W rundzie rewanżowej Zastal przegrał co prawda mecze w Zgorzelcu i Szczecinie, ale przy jeszcze większych niepowodzeniach rywali zachował przewagę. W przedostatniej serii spotkań – meczach prawdy w dniach 4 i 5 marca 1984r. (wówczas drużyny grały ze sobą 4 mecze systemem każdy z każdym) Zastal dwukrotnie pokonał Spójnię 75:65 i 82:71 i na tydzień przed końcem rozgrywek awansował do I ligi torując jednocześnie drogę do baraży lokalnemu rywalowi starogardzian – Pogoni Szczecin. Dla trenera Tadeusza Aleksandrowicza, który drużynę objął w r. 1980 oraz jego podopiecznych był to pierwszy w karierze i historii klubu awans do I ligi. Awans do I ligi wywalczyli:
– rozgrywający: Piotr Galant, Jarosław Michałowski, Jarosław Posioł;
– skrzydłowi: Janusz Bortnowski, Krzysztof Kaczmarek, Roman Krautwurst, Ryszard Mazur, Radosław Nowacki, Zdzisław Nowak;
– środkowi: Czesław Bortnowski, Mirosław Łukowski, Romuald Naruszewicz, Piotr Olczak, Paweł Wysocki.
Trener: Tadeusz Aleksandrowicz, asystent: Rafał Czarkowski, odnowa biologiczna: Mirosław Rudkowski.
Zespół uczestniczył w rozgrywkach oparty na swoich wychowankach. Ze Zgorzelca trafił do Zielonej Góry jedynie Jarosław Posioł. Kierownik działu sportowego Gazety Lubuskiej Andrzej Flugel tak charakteryzował drużynę z tamtych lat: „Trzeba przyznać, że ówczesny Zastal to była ekipa z charakterem. Mimo, że w Zastalu grało później kilku może nawet lepszych koszykarzy, nigdy jednak tak dobrego zespołu, jak ten z czasów koszykówki drugiej i początków pierwszej ligi Zielona Góra nie miała”.
Do sezonu w elicie Zastalowcy przystąpili bez Janusza Bortnowskiego, Romana Krautwursta, Ryszarda Mazura i Zdzisława Nowaka. Powrócił za to z wojaży po Polsce wychowanek Mariusz Kaczmarek oraz drugi wychowanek Krzysztof Protasewicz. W inauguracyjnym meczu w najwyższej klasie rozgrywek 6 października 1984r. w wypełnionej 1000 widzów hali w Drzonkowie Zastal podejmował wicemistrza Polski Wisłę Kraków. Ponadto w lidze grały wtedy zespoły (w kolejności miejsc zajętych na koniec sezonu): Zagłębie Sosnowiec, Lech Poznań, Śląsk Wrocław, Wisła Kraków, Górnik Wałbrzych, Stal Bobrek Bytom, Gwardia Wrocław, Hutnik Kraków, Legia Warszawa, Pogoń Szczecin, Polonia Warszawa. Zielonogórzanie przegrali nieznacznie z faworyzowana Wisłą Kraków 97:105. Gazeta Lubuska (8.10.94r.) pisała: „Mali zdecydowali o wygranej Wisły”, a chodziło o Janusza Seweryna (męża Grażyny Jaworskiej – wychowanki Szprotawii, która grała w Wisle od 1978r.) i Jacka Mądzika, który w meczu rzucił 15 „trójek”. Był to pierwszy mecz obowiązywania nowego przepisu rzutu za 3 pkt., a J. Mądzik został w sezonie 1984/85 najlepszym strzelcem za 3 pkt. Zastalowcy przegrali też kolejne cztery spotkania, by wreszcie na wyjeździe w Krakowie pokonać drużynę Hutnika 81:76 i zaliczyć pierwsze ligowe zwycięstwo.
W swoim inauguracyjnym sezonie Zastalowcy utrzymali się w lidze po turnieju barażowym z Polonią Warszawa (98:62 i 102:82). Później było już znacznie lepiej. Zespół zielonogórski był nieprzerwanie w elicie 13 lat, najczęściej zdobywając miejsca w środku tabeli. Trzeba jednak dodać, że w swojej hali (najpierw w Drzonkowie, a potem w Politechnice) byli groźni dla najlepszych. W sezonie 1993/94 walczyli z Aspro Wrocław o trzecie miejsce i brązowy medal przegrywając w play-off 1:3.
Jerzy Kilczewski, członek Honorowy LZKosz
źródło tekstu i fotografii: www.lubuskikosz.pl