Po dzisiejszej konferencji prasowej rozmawialiśmy z nowym centrem Stelmetu Zielona Góra, Adamem Hrycaniukiem. Zapytaliśmy o nietypowy kontrakt, o opinię na temat zbudowanej na ten sezon drużyny oraz szans Stelmetu w Eurolidze.
Od dłuższego czasu krążyło wiele plotek na temat klubu, który wybierze Pan na przyszły sezon. Parę razy można było także usłyszeć o Stelmecie. Jak długo trwały Pana rozmowy z zielonogórskim klubem?
Niedługo. Doszliśmy do porozumienia i postanowiłem skorzystać z tej oferty, która dla wielu może wydawać się nietypowa, ale dla mnie i dla klubu jest to dobra opcja. Klub będzie mógł się na mnie poznać, a ja będę mógł udowodnić, że warto przedłużyć ze mną kontrakt.
Jakie w takim razie są szanse na przedłużenie tego kontraktu?
To czas pokaże. Z doświadczenia każdy z nas wie, że zawód koszykarza jest nieprzewidywalny i można się spodziewać wielu rzeczy. Podchodzę do tego w ten sposób, że najważniejsze jest to, co wydarzy się jutro, pojutrze. Będziemy starać się osiągać jak najlepsze wyniki. Po tym upływie czasu, przyjdzie etap podsumowań i wtedy będziemy myśleć co dalej. Mam nadzieję, że to wszystko się jakoś poukłada.
Podpisał Pan kontrakt obowiązujący do końca gry Stelmetu w Eurolidze. Jak Pan ocenia szanse naszego zespołu w tych rozgrywkach?
Byłoby trochę niepoważne, gdybym powiedział, że nie mamy szans. Wszyscy startujemy z tego samego miejsca. Każdy ma na swoim koncie zero zwycięstw i zero porażek. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy udowadniać swoją wartość. Myślę, że z tym składem mamy szanse wygrać nie jedno spotkanie i awansować do następnego etapu. Oczywiście jest to sport i dużo rzeczy może się wydarzyć po drodze, ale szczerze wierzę, że uda nam się wyjść z grupy i awansować do TOP 16, w końcu odmienić losy z ostatnich lat euroligowego basketu w Polsce.
Wiele razy można było usłyszeć, że chciałby Pan kontynuować karierę za granicą. Dlaczego więc zdecydował się Pan na grę w Stelmecie?
Jeżeli chodzi o grę za granicą to też nie znaczy, żeby wyjechać do jakiejkolwiek ligi, byleby tylko nie grać w Polsce. Polska liga wcale nie jest najsłabsza. Wiadomo, marzeniem każdego zawodnika jest zagrać w dobrym klubie za granicą. Nie udało się tego osiągnąć. Uważam, że Stelmet jest naprawdę dobrą drużyną i wcale nie jestem smutny z tego powodu, że nie wyjeżdżam, bo jest mi dobrze w kraju. Cieszę się, że tutaj jestem i mogę grać w najlepszej drużynie w Polsce. Priorytetem dla każdego z nas na pewno jest też to, że Stelmet będzie grał w Eurolidze.
Co może Pan powiedzieć na temat swojej nowej drużyny?
Cieszę się, że mamy dużo dobrych Polaków, z którymi znam się z parkietu czy z kadry narodowej. O graczach zagranicznych nie wiem za wiele, ponieważ nigdy ich nie spotkałem. Z internetu wiem tylko tyle, że skoro są tutaj, to oznacza, że są dobrymi graczami. Mam nadzieję, że wszyscy razem, po dołączeniu z Przemkiem i Łukaszem, będziemy tworzyć jeszcze silniejszy skład, który już teraz jest bardzo mocny. Chłopaki udowodnili po ostatnich sparingach, a szczególnie po wczorajszym meczu, że są w stanie nawiązać walkę z każdym.
Jest Pan jedynym typowym centrem w zielonogórskiej ekipie. Rozmawiał Pan już z trenerem na temat swojej roli w drużynie?
Jeszcze nie mieliśmy okazji porozmawiać o specyfikach i detalach, które ja będę wykonywał. Na pewno będę próbował być jak najlepszym koszykarzem. Postaram się być mocnym pod koszem, pomagać kolegom na obwodzie zasłonami, zbierać piłki. Po prostu będę robić wszystko, żeby pomóc zespołowi i wygrywać.
Dziękuję.
Dziękuję.
Rozmawiała Agata Zwolak