Kolejny bardzo dobry występ w barwach Stelmetu zaliczył Łukasz Koszarek. Rozgrywający zapisał na swoim koncie 21 „oczek” i sześć asyst. Po meczu poprosiliśmy go o ocenę całego spotkania, a także spróbowaliśmy poszukać przyczyn tej bolesnej porażki.
fot. Aleksandra Krystians
Co się dzisiaj stało, że nie poradziliście sobie z Czarnymi?
Łukasz Koszarek: Czarni byli dużo lepszą drużyną. My graliśmy dzisiaj, nie wierząc w swoje umiejętności, szczególnie jak straciliśmy kilkanaście punktów, a później ciężko było wrócić.
Czym was zaskoczyła ekipa Energi?
Przede wszystkim, to co wybroniliśmy, to oni zebrali. Głównie mieliśmy problem z tymi zbiórkami.
Za dwa dni kolejne starcie. Nad czym będziecie musieli popracować, aby nie pozwolić sobie na drugą porażkę?
Teraz za dużo się już nie poprawi. Trzeba zmienić mentalność i grać z wiarą we własne umiejętności. Po drugie, musimy zdecydowanie bardziej walczyć na tablicach, a po trzecie grać agresywnie, ale z zimną głową, tak, żeby to wszystko dobrze wyglądało. Na razie przegrywamy 1-0 i stoimy trochę pod ścianą. W drugim meczu, czy to obroną, czy to atakiem, ale musimy wygrać.
Był dzisiaj u was jakiś problem z motywacją i zaangażowaniem do gry?
Nie wiem. Jeśli chodzi o mnie, to na pewno nie było. Myślę, że kolegom także wystarczyło motywacji. Po prostu, czasami tak jest, że gdy straci się kilkanaście punktów z rzędu, to pewność siebie gdzieś zanika i wtedy ciężko powrócić do gry. Dzisiaj Energa była świetnie przygotowana, a my musimy teraz to nadrobić w drugim spotkaniu.
Co się stało w końcówce, kiedy wydawało się, że jesteście już blisko Czarnych, ale po chwili słupszczanie znowu odskoczyli na więcej punktów?
To nie jest łatwe, powrócić po 20-punktowej stracie. Może zabrakło trochę siły, może kilku rzutów, a może obrony.
Był dzisiaj Pan zdenerwowany? Widzieliśmy w drugiej połowie, jak reagował Pan na różne akcje. Nie było dzisiaj tak, że Panu najbardziej się chciało z całej ekipy?
Myślę, że każdemu się chciało. Na pewno byłem zdenerwowany, bo to nie tak miało wyglądać, szczególnie jeśli chodzi o naszą grę. Pamiętajmy, że piękno playoffów jest takie, że trzeba wygrać trzy mecze, zanim się awansuje.
Dziękuję.
Dziękuję.
Rozmawiała: Agata Zwolak