Trzeci mecz w barwach Stelmetu rozegrał dzisiaj Łukasz Koszarek. Rozgrywający zaprezentował się z dobrej strony zapisując na swoim koncie dziewięć punktów i pięć asyst. Po meczu w Zgorzelcu odpowiedział na kilka naszych pytań.
Zgodzi się Pan z tym, że obejrzeliśmy dzisiaj świetny mecz?
Łukasz Koszarek: Myślę, że z naszej strony mecz był niezły. Przede wszystkim od drugiej kwarty zaczęliśmy grać w obronie i to jest naprawdę bardzo ważne w naszej grze. O nasz atak bym się nie bał, ale jak obrona zespołowa będzie funkcjonowała, to myślę, że możemy grać na takim poziomie, że ciężko będzie nas zatrzymać.
Co się wydarzył w przerwie, że ta świetnie szło wam w drugiej połowie w obronie?
Wytłumaczyliśmy sobie kilka sytuacji, w których byliśmy w prosty sposób ogrywani na początku. Zgromadziliśmy siły i później nie popełnialiśmy tych błędów.
W takim razie w czym szło wam gorzej i co dokładnie zmieniliście?
Pierwsza rzecz to brak komunikacji. Było mnóstwo zasłon i zamiast przekazywać piłkę między niskimi zawodnikami to popełnialiśmy błędy. Później doszliśmy do tego, aby zmieniać się pomiędzy obrońcami. Ograniczyliśmy łatwe wejścia, rzuty przeciwnika i kontrolowaliśmy to.
Na ile jest już Pan wkomponowany w Stelmet?
Myślę, że nieźle. Będą mecze, gdzie będę więcej grał w ataku, a będą takie, gdzie będę musiał więcej kontrolować grę, czasami napędzać, a czasami uspokajać.
Dzisiaj Pan bardziej napędzał czy kontrolował?
Dzisiaj bardziej kontrolowałem. Walter świetnie grał w ataku, więc potrzebował piłki i chcieliśmy mu ją dać w takich pozycjach, gdzie będzie mógł zdecydowanie atakować.
Ostatni mecz był szczególny, ponieważ grał Pan przeciwko Asseco, który był Pana byłym klubem, a dzisiaj także przeciwnikiem był Pana były klub. Tutaj też było jakoś szczególnie?
Dawno tu nie przegrałem. Zawsze jak tu przyjeżdżam, to zawsze staram się pokazać z jak najlepszej strony i cieszę się, że wygrywam tu kolejny raz.
Dziękuję.
Dzięki.
Rozmawiał Kacper Pupin