Za nami spotkanie Stelmetu z Asseco Prokomem, w którym lepszy okazał się zielonogórski zespół, wygrywając 80:75. Po meczu rozmawialiśmy z Oliverem Steviciem, który skomentował ten pojedynek, a także podsumował swój występ i wspomniał o kontuzji.
Po nieudanych spotkaniach, wreszcie udało wam się zagrać lepiej we własnej hali.
Oliver Stević: Oczywiście, wyeliminowaliśmy błędy, które popełniliśmy w meczu z Treflem i rozpoczęliśmy bardzo dobrze to spotkanie. Możliwe, że ten początek był jednym z najlepszych w naszym wykonaniu w tym sezonie. Wiadomo, że jeśli zaczynasz mecz tak dobrze, to później energia musi trochę opaść. Mieliśmy kryzys, ale jestem szczęśliwy, że w końcu udało nam się przełamać złą passę na naszym parkiecie.
Druga kwarta zdecydowanie wam nie wyszła…
Dokładnie. Tak jak powiedziałem, zaczęliśmy świetną grę już w pierwszej kwarcie, trafialiśmy wszystkie rzuty, szło nam naprawdę dobrze. Poziom naszej gry musiał jednak spaść, więc pojawił się problem w drugiej części. Najgorsze było to, że nie trafialiśmy wielu rzutów osobistych. Gdyby udało nam się trafić ich więcej, to dalej prowadzilibyśmy około 10 punktami i później byłoby łatwiej.
Mówisz, że zabrakło w drugiej kwarcie energii, a co było z trzecią kwartą? Też przecież nie była rewelacyjna w waszym wykonaniu.
Zgadzam się. Nie wykorzystaliśmy naszej przewagi, w związku z tym, że Asseco ma teraz problemy kadrowe i nie ma doświadczonego rozgrywającego. Naszym problemem zarówno w drugiej jak i trzeciej kwarcie był przede wszystkim atak.
Jak oceniasz swoją dzisiejszą postawę na parkiecie?
Jak zawsze starałem się zagrać najlepiej jak potrafię i zrobić jak najwięcej dla całej drużyny.
Ostatnio mówiłeś, że twoja kontuzja nie jest jeszcze do końca wyleczona, a jak jest z nią teraz?
Jest już lepiej. Odczuwam jeszcze ból palca, ale każdego dnia jest poprawa. Mam nadzieję, że w tym tygodniu wrócę do pełnej sprawności, tak aby w Zgorzelcu zagrać już bez najmniejszych problemów.
Rozmawiała: Agata Zwolak