Wreszcie się udało! Stelmet pokonał we własnej hali Asseco Prokom Gdynię 80:75. Nie zabrakło również gorącej atmosfery na trybunach i zaciętej walki między bohaterami dzisiejszego widowiska.
Choć nie udało zgromadzić się kompletu kibiców w hali, to wiele osób przyszło obejrzeć dzisiejszy pojedynek. Każdy liczył na dawkę emocji i zwycięstwo swojej drużyny i tak też się stało. Co prawda zawodnicy obu ekip nie pokazali najlepszej koszykówki, ale w momencie tak ważnego zwycięstwa, nie powinniśmy marudzić.
Zacznijmy od pierwszej kwarty, która miała ogromny wpływ na dalszy przebieg meczu. To właśnie w pierwszej części Stelmet pokazał jak potrafi grać i jak powinien to robić, a goście z Gdyni wręcz przeciwnie. Zielonogórzanie świetnie dzielili się piłką, trafiali większość rzutów, a także bardzo dobrze funkcjonowała ich obrona, dzięki czemu częściej zbierali i przechwytywali piłkę. Po pięciu minutach prowadzili aż 18:4, a w drużynie Asseco Prokomu punktował tylko Adam Hrycaniuk. Później jednak gdynianie obudzili się i próbowali dogonić gospodarzy, ale świetnie dysponowany Stelmet nie pozwolił znacznie zmniejszyć swojej przewagi i pierwszą kwartę zakończył z wynikiem 29:16.
fot. Aleksandra Krystians
O drugiej części spotkania ciężko cokolwiek napisać. Była po prostu tragiczna w wykonaniu naszego zespołu. Stelmet zdobył zaledwie dziewięć punktów, a skuteczność z gry w tej kwarcie wynosiła 25% (trzy celne rzuty, na 12 wykonywanych). Na szczęście gdyńska drużyna nie potrafiła wykorzystać wszystkich błędów gospodarzy i nie udało się odrobić wszystkich strat. Druga kwarta zakończona wynikiem 38:33 dla Stelmetu, pozostawiła w kibicach niesmak i nadzieję, że po przerwie będzie już tylko lepiej.
Faktycznie, było lepiej, ale do ideału brakowało jeszcze bardzo dużo. Przede wszystkim Stelmet zaczął trafiać do kosza i zdobywać punkty. Niestety nie potrafił zatrzymać Asseco Prokomu, którego gracze coraz bardziej się rozkręcali. Ostatecznie kwarta zakończyła się wynikiem 57:54 i wiadomo było, że ostatnia odsłona tego spotkania zapewni nam wiele emocji.
Gdynianie podbudowani coraz lepszym rezultatem, szybko odrobili straty i wyszli na minimalne prowadzenie. Nikt nie odpuszczał i walka była na tyle agresywna, że oglądaliśmy wiele przewinień i rzutów osobistych. Stelmet po każdej akcji punktowej gości, wyrównywał wynik, jednak miał problemy z wyjściem na prowadzenie. W końcówce, na niecałe dwie minuty przed końcem udało się przejąć prowadzenie i nie oddać do końca rywalom. Stelmet wygrał z ekipą Mistrzów Polski 80:75 i awansował na pierwsze miejsce w tabeli.
Dzisiaj zespół do zwycięstwa poprowadziła para Walter Hodge i Łukasz Koszarek, którzy zdobyli po 19 punktów. Portorykańczyk miał przede wszystkim bardzo dobrą pierwszą kwartę, w której był głównym strzelcem, a w dalszej części meczu pomagał kolegom z zespołu i grał zaangażowany w defensywie. Natomiast Koszarek, świetnie zaprezentował się w ostatniej części i miał ogromny wpływ na to zwycięstwo. Punkty zdobywał pod koszem i na dystansie, a do tego asystował do innych graczy. Jeżeli ktoś nie był przekonany, czy jego transfer do Zielonej Góry, był dobrym posunięciem ze strony klubu, to dzisiaj wszystkie jego wątpliwości powinny zostać rozwiane.
Następne spotkanie Stelmet rozegra w sobotę, kiedy to ponownie wybierze się do Zgorzelca. Przed naszym zespołem jeszcze dużo pracy, ale po ostatnim meczu widać postępy i powinno być już tylko lepiej.
Agata Zwolak