Mecz z Treflem Sopot był z pewnością wyjątkowy dla Łukasza Koszarka, który zadebiutował w barwach Stelmetu. Po spotkaniu poprosiliśmy go, aby opowiedział między innymi o pierwszych odczuciach związanych z meczem.
fot. Aleksandra Krystians
Jak Pan może skomentować swój pierwszy występ w zielonogórskich barwach?
Łukasz Koszarek: W barwach Stelmetu czułem się w porządku, ale grałem dzisiaj bardzo źle. Piłka ewidentnie nie chciała wpaść do kosza. Nie znalazłem sobie jeszcze miejsca, aby się wpasować do zespołu tak, aby nie odbierać innym gry. Mam nadzieję, że to się już nie powtórzy, ponieważ było widać, że trochę pociągnąłem drużynę na dół.
Jak grało się Panu w zielonogórskiej hali, gdzie został Pan ciepło przywitany przez kibiców?
Grało mi się bardzo dobrze, ale nie mogłem się odwdzięczyć dobrą grą. Mam nadzieję, że już się nie powtórzy taki występ.
Widać było, że szukał Pan punktów, ale się nie udało. Czy będzie to miało wpływ na następne mecze?
Nie, absolutnie. Po prostu muszę przygotować się mentalnie do lepszej gry i jestem pewien, że już tak dołować nie będę.
Wiele osób zastanawiało się, jak trener pogodzi występy Pana i Waltera Hodge’a. Dzisiaj widzieliśmy, że występowaliście wspólnie na parkiecie. Jak się Panu grało z Hodgem?
Myślę, że bardzo dobrze. Walter to oczywiście świetny zawodnik. Może grać również jako strzelec, także tu nie będzie problemu.
Gdzie upatrywałby się Pan przyczyn dzisiejszej porażki?
W pierwszej połowie była dobra obrona, atak również nie był najgorszy. Przede wszystkim druga kwarta pokazała nam styl, w jakim powinniśmy grać. Niestety w drugiej połowie wyszliśmy rozkojarzeni. Za łatwo pozwoliliśmy przeciwnikom zdobywanie punktów .Straciliśmy rytm i zaspaliśmy kilka razy w obronie. Trefl wrócił do gry, a my nie trafialiśmy rzutów otwartych.
Rozumienie koncepcji Mihailo Uvalina przychodzi z łatwością?
Myślę, że nie ma problemu. Trener jasno narysował koncepcję. Pierwsza połowa wyglądała w porządku.
Był jakiś symboliczny chrzest w szatni?
Jeszcze takiego nie było, w takim razie czekamy do pierwszego zwycięstwa.
Już w niedzielę kolejny mecz, tym razem z Asseco Prokomem. Co może Pan powiedzieć na temat tego spotkania, tym bardziej, że w tym sezonie występował Pan w barwach tego gdyńskiego klubu?
Jeszcze nad tym nie myślałem. Na razie koncentrowałem się na dzisiejszym spotkaniu. Nie ma czasu myśleć o sentymentach. W niedzielę na pewno będzie bardzo ciężki mecz, ale my musimy grać swoją koszykówkę . Musimy zagrać zdecydowanie lepiej nuż dzisiaj, aby wygrać, bo bardzo potrzebujemy teraz zwycięstwa. Najważniejsze, żebyśmy zaczęli się rozumieć na tyle, aby cały zespół grał coraz lepiej. Czekają nas kolejne treningi, zobaczymy jakie błędy dzisiaj popełniliśmy. Mimo tego słabego meczu, ja jestem pozytywnie nastawiony.
Jak Pan skomentuje wybór Pana następcy w Asseco?
Szczerze mówiąc, nie koncentrowałem się na tym. To już nie moja bajka. Teraz będę się skupiał na tym jakie mamy tutaj problemy i jak je rozwiązywać, aby zespół grał lepiej.
Zobaczymy w niedzielę słabsze Asseco, od tego, w którym Pan grał?
Nie wiem, zobaczymy. Najważniejsze, żebyśmy zobaczyli lepszy Stelmet.