On i Walter Hodge grali razem w barwach Florida Gators w rozgrywkach NCAA. W środę ponownie spotkali się na parkietach Eurocup. Po meczu rozmawialiśmy z Nickiem Calathesem (13 punktów i 11 asyst) na temat spotkania, a także o jego portorykańskim przyjacielu.
Niepokonany do tej pory w Last 16 Lokomotiv Kubań przegrywa ze Stelmetem. Jest Pan zaskoczony takim wynikiem?
Nick Calathes: Oni grali naprawdę dobrze. My nie zagraliśmy tak dobrze. Trzeba im to oddać, że wyszli i zaprezentowali się świetnie, pokonując nas. Popatrzymy teraz na nasze błędy i postaramy się je wyeliminować. Dobrze, że ten mecz nie miał znaczenia w kwestii awansu do dalszej rundy, ale zawsze możemy wyciągnąć z tego jakąś naukę.
Zignorowaliście Stelmet?
Nie. Wyszliśmy i wygraliśmy pierwszą kwartę. Ale potem oni zaczęli trafiać, powstrzymywać nas w obronie.
Kto będzie najsilniejszym przeciwnikiem w kolejnej rundzie?
Trudno powiedzieć, jest wiele zespołów, nie wiem w jakiej będą formie. Jeśli jesteś w kolejnej rundzie to znaczy, że łatwo nie będzie i czekają nas jeszcze ciężkie mecze.
Twój przyjaciel Walter Hodge był dziś niesamowity
w tym momencie rozmowy przy szatni Lokomotivu pojawia się Walter Hodge i woła: „tak tak, nie zapominajcie o mnie”
On jest do bani – odpowiada ze śmiechem Calathes, po czym już poważnie dodaje:
Zagrał świetnie, wręcz zabił nas. To oczywiście bardzo dobry gracz i czeka go świetna przyszłość w jakieś znanej ekipie. Mam nadzieję, że mu się tam powiedzie.
Planujecie jakieś spotkanie dziś wieczorem?
Tak, zjemy razem kolację. Będę musiał go jakoś pokonać, po tym jak on dziś potraktował nas (śmiech).
Dziękuję.
Dzięki!
Rozmawiał: Paweł Mytlewski, Radio ESKA Zielona Góra.