Jednym głównych z autorów wysokiego zwycięstwa Spartaka nad Stelmetem był w środę Vladimir Dragičević. Czarnogórzec zdobył aż szesnaście punktów. Co miał do powiedzenia po meczu?
Vladimir Dragičević (nr 20) – fot. Aleksandra Krystians
Spartak to bardziej doświadczona ekipa niż Stelmet. To było kluczem do waszej wygranej?
Vladimir Dragičević: Tak, my przyjechaliśmy tu po zwycięstwo. Wykonaliśmy świetną robotę i teraz czekamy na rewanżowy mecz u siebie. Mam nadzieję, że ponownie wygramy i będziemy bliziutko awansu do kolejnej rundy.
A co właściwie wiedzieliście o naszym zespole przed przyjazdem do Zielonej Góry?
Nas sztab trenerski wykonał dobry „skauting”. Rozeznaliśmy się zagrywkach Stelmetu i poznaliśmy grę wielu zawodników. Właściwie to wiedzieliśmy o was wszystko, dzięki temu przygotowaliśmy się dobrze do meczu i wygraliśmy.
Spartak był dzisiaj bardzo skoncentrowany i zdeterminowany, by wygrać. Nie chcieliście powtórzyć błędu UNIKSu Kazań, który jako faworyt przegrał ze Stelmetem?
Dokładnie tak. Widzieliśmy tamten mecz i dzisiaj nie dopuściliśmy do popełnienia takich błędów jakie robili zawodnicy z Kazania. Dla tego od początku graliśmy bardzo agresywne w obronie i to był nasz patent na pokonanie Stelmetu.
No właśnie, wygraliście mecz obroną.
Bo my jesteśmy defensywnym zespołem! Myślę, że jednym z najlepszych w Europie. W Rosji nie mamy sobie równych, no chyba że CSKA Moskwa. Nasza gra jest jedną wielką defensywą i dzięki temu wygrywamy mecze. Zobacz na wynik dzisiejszego spotkania. Wasz klub w ostatnich meczach zdobywał średnio po osiemdziesiąt punktów. A teraz tylko 69. I to był nasz cel.
W meczu ze Stelmetem narzuciliście bardzo wysokie tempo gry. Zielonogórzanie często nie nadążali za wami.
Dla nas był to wyjazdowy mecz, a bardzo zależało nam na zwycięstwie. Dla tego nieco podkręciliśmy tempo. Zazwyczaj gramy trochę wolniej, ale dzisiaj zrobiliśmy wyjątek.
Obecność Stelmetu w finałowej szesnastce Eurocupu była dla was zaskoczeniem?
Oczywiście, że nie. Znałem waszego trenera, ponieważ wcześniej trenował zespół Crvenej Zvezdy Belgrad. Wiem, że to świetny fachowiec. Znaliśmy też znakomitych graczy z Serbii, chodzi tu o Borovnjaka i Stevića. Niesamowicie gra u was również Walter Hodge. Tak więc fakt, że awansowaliście do TOP16 nie jest zaskoczeniem.
W Spartaku jesteś jedynym zawodnikiem z Czarnogóry jednak dzisiaj na parkiecie stanąłeś naprzeciwko swojego krajana – Milosza Lopicića ze Stelmetu. Znaliście się wcześniej?
Pewnie, że tak. Przez trzy lata graliśmy razem w ekipie z miejscowości Lovćen. W czasie ostatnich wakacji spotkaliśmy się również w reprezentacji Czarnogóry. Co prawda Milosz stracił w niej miejsce, ale nadal uważam, że to dobry gracz. Jest jeszcze młody, ale w przyszłości czekają go wielkie wyzwania.
Rozmawiał: Paweł Mytlewski, Radio ESKA Zielona Góra