Przez większość meczu Stal kontrolowała sytuację, jednak w ostatnich minutach Zastalowcy rozpoczęli szaleńczą pogoń. Niestety, zabrakło czasu, by naprawić wcześniejsze błędy. Stalówka wygrała 58:57 i mecz o finał odbędzie się w Zielonej Górze w poniedziałek!
Tym razem Artur Gronek nie ryzykował z pierwszą piątką – postawił na sprawdzony skład i szybko się to opłaciło. Zielonogórzanie rozpoczęli od 6:2, a główną role odgrywał słabiutki w środę Vlado Dragicević. Stalówka szybko wyrównała, a po siedmiu minutach wyszła na prowadzenie 17:13. Znów prym wiódł Aaron Johnson, a nieco lepiej niż ostatnio spisywał się MVP ligi Shawn King. Dobra zmiana Szymona Szewczyka odmieniła obraz gry i po trójce byłego Zastalowca było już 20:13. Coach Gronek reagował timeoutem pod koniec kwarty. Udało się zdobyć jeszcze dwa punkty, lecz nie mógł cieszyć kolejny przestój drużyny mistrzów Polski.
Wydawało się, że zielonogórzanie mają już Stal na wyciągnięcie ręki. Trójka Thomasa Kelatiego i zmniejszenie strat do zaledwie punktu (30:31) szybko została jednak zniwelowana przez dobrze spisującego się Mateusza Kostrzewskiego – skrzydłowy Stali trafił zza łuku i znów ostrowianie mieli przewagę 34:30. Szanse na wyrównanie były, lecz gracze Zastalu nie trafiali (skuteczność 35%)… 36:30 do przerwy i znów materiał do analiz dla sztabu.
Gospodarze jeszcze mocniej uderzyli po przerwie i po dwóch minutach było aż 40:30 dla Stali. Bardzo słabo grał Nemanja Djurisić, zupełnie bezbarwny i nieszkodliwy. Napędzać zespół próbował duet Kelati-Koszarek i dawało do pewnego momentu korzyści. Szybkie pięć punktów i stan 35:40 znacznie poprawiał sytuację. Niestety, a tych pięciu punktach się skończyło – Stal znów notowała punktową serię i prowadziła znów ponad 10 punktami (47:35). Koniec trzeciej części spotkania przy stanie 38:47 nie wróżyła zbyt dobrze…
Ostrowianie kontrowali grę do połowy ostatniej kwarty. Wtedy coś się zacięło w zespole z Wielkopolski – przy stanie 58:46 zielonogórzanie przystąpili do zmasowanego ataku. Wielki wysiłek Łukasza Koszarka, Kelatiego i Dragicevicia przynosił rezultaty. Seria 7:0 i jedynie 53:58 na trzy minuty przed końcem dawały realne szanse na powrót do walki o zwycięstwo. Ogromną pracę wykonywał też Armani Moore. To właśnie młody Amerykanin zdobył arcyważne punkty na 55:58. Mimo nietrafionych rzutów wolnych Dragicevicia szansa na wygraną wciąż wisiała w powietrzu. Niesamowite rzeczy wyprawiał kapitan Zastalu – Koszarek, zachowując zimną krew i z obrońcą tuż przed nim, trafił na 57:58. Bezradny Emil Rajković prosił o czas.
Ostrowianie nie zdobyli punktów w ostatniej akcji i to Stelmet miał dokładnie cztery sekundy na oddanie rzutu. Rozrysowana przez coacha Gronka akcja kompletnie się nie udała – Kelati został wypchnięty na obwód i jego rzut nie udał się…
Przegrana 57:58 oznacza, że od 17:45 w poniedziałek będziemy oglądać grę Zastalowców o wszystko.
BM Slam Stal Ostrów Wlkp. – Stelmet BC Zielona Góra 58:57 (20:15, 16:15, 11:8, 11:19)