Festiwal wolnych w końcówce, sporo taktycznych zabiegów i nerwów w ostatnich sekundach. Mimo takiej otoczki, pojedynek z Energą Czarnymi mógł się podobać – szczególnie gdy Zastal wygrywa 91:79!
Trybuny Hali CRS od długiego czasu nie były tak wypełnione jak w niedzielę. Gospodarze od razu poczuli atmosferę stworzoną tego wieczoru przez kibiców. Szczególnie dobrze czuli się Nemanja Djurisić i Łukasz Koszarek. Po drugiej stronie swobodnie grali z kolei Grzegorz Surmacz i Marcus Ginyard. Mimo wsparcia od kibiców, zielonogórzanie tracili do gości sześć „oczek” (17:11) w połowie kwarty. Trójki Surmacza i Łukasza Seweryna skutecznie utrudniały Zastalowi nadrabianie strat i do końca inauguracyjnej partii było 24:20.
Start drugiej kwarty wyglądał bardzo niedobrze. Seria 9:0 dla Czarnych i różnica aż 13 punktów (33:20) była niepokojąca. Coach Gronek wykorzystał już obie przerwy na żądanie, więc drużyna sama musiała uporać się z zastojem. Sygnał do walki dał duet Djurisić-Dragicević. Wysocy Czarnogórcy stopniowo przywracali status quo i po siedmiu minutach gry było jedynie 31:36. Akcja 2+1 Dragicevicia pozwoliła na odzyskanie prowadzenia (40:38), lecz słupszczanie zdołali jeszcze zdobyć punkty i do szatni schodziliśmy przy stanie 40:41.
Objęcie prowadzenia przez Zastal okazało się kwestią czasu. Świetna skuteczność Dragicevicia (18 pkt do końca trzeciej kwarty) oraz determinacja reszty drużyny przełożyły się na wynik. W pewnym momencie prowadziliśmy już 55:50, lecz Energa, jak to Energa, walczyła i doprowadziła do stanu 58:57.
Mistrzowie ,a dokładniej Thomas Kelati i Armani Moore zapewnili kibicom dawkę widowiskowego basketu na początek ostatniej części (66:59). Alley-oop Moore’a to zdecydowanie najlepsza akcja spotkania… Znów jednak doszło do całkowitego zastoju Zastalowców. Czarni doprowadzili do remisu 66:66, po punktach Anthony’ego Goodsa prowadzili 70:67. Wspomniany Goods w drugiej połowie przebudził się (9 pkt), a poza nim efektywnie wykorzystywali swoje minuty m.in. Ginyard i Surmacz. Na szczęście to w składzie Zastalu jest Łukasz Koszarek i James Florence – duet rozgrywających brylował w końcówce i głównie dzięki nim Zastal trzymał się na prowadzeniu (75:73). Ostatnia minuta to festiwal rzutów wolnych, zwycięski dla gospodarzy. Nie obyło się bez nerwów (2+1 Chavaughna Lewisa na 79:78), jednak liczy się zwycięstwo! 81:79 po świetnej walce podoba się wszystkim.
Stelmet BC Zielona Góra – Energa Czarni Słupsk 81:79 (20:24, 20:17, 18:16, 23:22)