King Szczecin od pierwszych minut narzucili trudne warunki gry Zastalowi. Mistrzowie nie mieli łatwo, jednak udało się przełamać waleczne Wilki Morskie i pokonać gości 87:81. To kolejne spotkanie Zastalowców, które trzymało w niepewności do samego końca.
Od punktów rozpoczęli szczecinianie – dobre podanie pod sam kosz wykorzystał Zach Robbins. Gospodarze nie pozostawali dłużni – punktowali niemal wszyscy obecni na parkiecie. Walka toczyła się kosz za kosz, jednak po kolejnym rzucie Robbinsa i celnej trójce Russella Robinsona w kontrze Wilki Morskie objęły sześciopunktowe prowadzenie (15:9). Sztab Zastalu zareagował – szczecińska machina nie mogła się rozkręcić, bowiem groziło to niebezpiecznym odejściem od gospodarzy.
Choć wynik uspokoił się, goście wciąż prowadzili. Na dwie minuty przed końcem inauguracyjnej kwarty King znowu uciekł – dynamiczne zagrania Craiga Sworda oraz błędy przy zbiórce Igora Zajcewa dały Szczecinowi szansę na 10 punktów przewagi (23:13). W pewnym momencie było już 28:14. Na szczęście dobre wejście Łukasza Koszarka odratowało sytuację i na ławkę Zastal schodził przy wyniku 19:28.
W drugiej kwarcie nie zapowiadało się na znaczącą zmianę. Trójka Taylora Browna na 34:23 niepokoiła wszystkich – zawodnicy, jeszcze zmotywowani do walki, rozpoczęli nadrabianie. Kluczowe role odgrywali Nemanja Djurisić i James Florence – rzut zza łuku Amerykanina zmniejszył różnicę do trzech punktów (31:34). Worek z punktami otworzył się na dobre – z dystansu trafiali najważniejsi strzelcy obu zespołów (37:41). Niestety, goście wciąż radzili sobie lepiej – kontratak i wsad Sworda na 43:37 skłonił Artura Gronka do wzięcia drugiego timeoutu. Do próby wyrównania najbardziej przyczyniali się Djurisić i Armani Moore (42:43). Zastal był bardzo blisko – ostatecznie tracił do szczecinian tylko trzy punkty (42:45).
Po przerwie świetnie w grę wszedł Michał Nowakowski, doprowadzając do ośmiopunktowego prowadzenia (52:44). W odpowiedzi otworzyli się Koszarek i Hrycaniuk (56:52). Kapitan zespołu był najlepszym zawodnikiem Zastalu na boisku – podawał, przechwytywał, a przede wszystkim trafiał z dystansu (58:59). Przełamania dokonał za to słabo widoczny Zajcew, który w trzeciej kwarcie rozpoczął świetną serię – dzięki grze Ukraińca Zastal wyszedł na pierwsze prowadzenie 62:59, które udało się utrzymać do końca tej części
Szczecinianie nie chcieli oddać tego spotkania – rywalizacja wyrównała się, każda akcja decydowała o prowadzeniu. Niesamowicie prezentował się Djurisić, a punktować na dobre zaczął Florence. Po drugiej stronie był jednak duet Brown-Robinson – równie skuteczny jak ten zielonogórski. Zastalowcy wyszli na prowadzenie (80:76), wciąż czując oddech gości na plecach. Kilka odgwizdanych gospodarzom faul w ciągu ostatnich trzech minut nie ułatwiało sprawy. Trzydzieści sekund do końca – zielonogórzanie prowadzili 83:80. Wtedy to najważniejszą piłkę w meczu przechwycił Moore. Utrzymanie się przy piłce i dodatek w postaci celnych wolnych Zamojskiego zapewnił mistrzom Polski wygraną 87:81.
Stelmet BC Zielona Góra – King Szczecin 87:81 (19:28, 23:17, 22:17, 23:19)
Stelmet: Djurisić 19, Koszarek 14, Florence 11, Zajcew 11, Hrycaniuk 8, Moore 8, Kelati 7, Vaughn 4, Zamojski 3, Gruszecki 2.
King: Brown 18, Robinson 11, Sword 11, Robbins 10, Nowakowski 10, Kikowski 7, Kulon 5, Garbacz 5, Dutkiewicz 4, Łukasiak 0.