Dopiero czwarta kwarta przypieczętowała zwycięstwo mistrzów Polski nad Treflem Sopot w pierwszym meczu Polskiej Ligi Koszykówki. Faworyzowany Stelmet BC męczył się jednak z rywalem przez trzy kwarty, zapewniając sobie wiktorię 84:69 dopiero w ostatnich minutach spotkania.
W pierwszych akcjach oba zespoły grały niespójnie i niespokojnie. Zawodnicy skupiali się na zagrywkach indywidualnych, a nie pozycyjnym ataku. Pole do popisu mieli więc liderzy – James Florence i Anthony Ireland korzystali z szans na zdobycie punktów. Swoje robił również Julian Vaughn, jednak szybko złapał dwa przewinienia i usiadł na ławce. Dobry moment miał Igor Zajcew, straszący rywala rzutem zza łuku i dobrze broniący ataki sopocian, lecz po drugiej stronie miał bardzo groźnego rywala – weterana parkietów Filipa Dylewicza. Głównie dzięki jego zaangażowaniu Trefl trzymał się tuż za Stelmetem BC – przy stanie 8:9 sztab gości poprosił o przerwę techniczną. Chwilę później gospodarze wyszli na prowadzenie (10:9), na co Artur Gronek postanowił zareagować zmianami. Pojawili się m.in. Armani Moore i Łukasz Koszarek, którzy nadali świeżości grze Stelmetu BC i ponownie wyprowadzili gości na prowadzenie (19:16). Sopocianie nie odpuszczali – znacznie lepiej radzili sobie na zbiórce, dzięki czemu mogli szybko wyprowadzać ataki po niecelnych rzutach mistrza Polski. Doprowadziło to do wyrównania i ostatecznie do wyniku 24:25 na koniec pierwszej kwarty. Stelmet BC nie zachwycał i wygrywał zaledwie punktem.
W drugiej kwarcie marazm gości trwał – strata goniła stratę, a Trefl rozpędzał się (30:27). Interweniował Gronek – tym razem zawodnicy wzięli sobie jego słowa mocno do serca. Run 7:0 i wyjście na 37:32 zaniepokoiło dosyć poważnie Zorana Marticia. Kibice Zastalowców mogli zaś odetchnąć z ulgą – gra zaczęła wyglądać tak, jak powinna.
Radość nie trwała długo – sopocianie znów odzyskali prowadzenie (38:37), głównie za sprawą zastawiania tablicy i dobrego momentu ze strony Artura Mielczarka. Mistrzowie Polski popełniali proste, niewymuszone błędy, tracąc w konsekwencji punkty w banalnych okolicznościach, m.in. przy wyprowadzaniu piłki ze swojej połowy. Krótkotrwały przebłysk nastąpił w ostatniej minucie pierwszej połowy, głównie za sprawą gry Florence’a – Stelmet BC wyrównał, lecz rzuty wolne Irelanda na sam koniec kwarty dały Treflowi prowadzenie 42:41. Wyglądało to wszystko nieciekawie….
Po przerwie obraz gry nie zmieniał się – mistrzowie Polski częstokroć byli sfrustrowani, szczególnie decyzjami sędziów. Ponadto swoje robiła fatalna skuteczność za trzy (18%!), co przy ponad 60% skuteczności za dwa punkty wypadało, mówiąc delikatnie, źle. Szczęśliwie dla gości, Trefl perfekcją i skupieniem nie grzeszył – głównie przez to żadna ze stron nie mogła wyjść na prowadzenie wyższe niż trzy „oczka”. Przełom nastąpił po rzucie Nemanji Djurisicia (55:51) – mistrzowie Polski utrzymywali kilka punktów przewagi niemal do końca kwarty. 63:56 – taki wynik mógł zadowolić (w porównaniu do poprzedniej walki o jakiekolwiek prowadzenie).
W czwartej kwarcie od początku inicjatywa należała do Stelmetu BC – mistrzowie powiększali swój dorobek, grając przy tym płynnie i po prostu dobrze (67:56). Z czasem podopieczni Gronka w końcu wyszli ponad 10 punktów różnicy, stopniowo umacniając się na miejscu zwycięzcy (76:60). Znakomicie grał Djurisić, który na pięć minut przed końcem miał już 17 punktów. Świetnie prezentował się też Adam Hrycaniuk, będący tego dnia ostoją zespołu pod koszem.
W końcówce nic się już nie zmieniło – Stelmet miał wygraną w kieszeni, a sztab szkoleniowy zdecydował się wpuścić na parkiet młodych zawodników. Z ostatnią syreną tablica świetlna wskazywała wynik 84:69 dla gości. Choć mistrzowie nie zachwycili, odnieśli ważne, inauguracyjne zwycięstwo.
Trefl Sopot – Stelmet BC Zielona Góra 69:84 (24:25, 18:16, 14:22, 13:21)
Trefl: Marković 20, Ireland 18, Mielczarek 8, Dylewicz 8, Śmigielski 7, Stamenković 4, Karolak 2, Kolenda 2, Majewski 0, Żmudzki 0, Stefański 0
Stelmet BC: Djurisić 17, Hrycaniuk 14, Vaughn 10, Zajcew 8, Koszarek 8, Moore 7, Kelati 7, Florence 6, Gruszecki 4, Zamojski 3, Majchrzak 0, Der 0