Zielonogórzanie nie pozostawili jakichkolwiek złudzeń Anwilowi Włocławek. Rottweilery zostały całkowicie zdominowane już od pierwszych minut, ostatecznie przegrywając 59:87.
Wynik spotkania otworzył Dejan Borovnjak, kończąc akcję Zastalu spod kosza. Zielonogórzanie szybko rozpoczęli swoją grę – po Borovnjaku z półdystansu przymierzył Vlad Moldoveanu. To, co wyróżniało mistrzów Polski od samego początku to wola walki i spora pewność siebie – co chwilę oddawano próby rzutowe, zwykle skuteczne. Wspaniałą serię zaliczył Przemysław Zamojski, trafiając aż trzy trójki z rzędu i wyprowadzając Zastal na 13:5. Rottweilery były zagubione, a Igor Milicić miał o czym rozmawiać ze swoimi podopiecznymi w trakcie timeuotu. Szwankowała defensywa Anwilu – rzucający Zastalowców z łatwością uciekali na obwód, nie mając żadnego towarzystwa ze strony włocławian…
Zielonogórzanie kontynuowali swój pochód do końca pierwszej kwarty. Po lay-upie Borovnjaka było aż 28:11. Płynna rotacja w zespole oraz wysoka skuteczność nie dawały żadnych szans Anwilowi na powrót, który sam nie spodziewał się aż takiej presji ze strony zielonogórskiej. Mistrzowie Polski grali wyśmienicie – tylko tak można zdefiniować dokonania w postaci 11 asyst i skuteczności 77% za trzy.
Anwil w drugiej kwarcie nie mógł przełamać swojej niemocy. Włocławianie zdołali zdobyć tylko… jeden punkt przez pięć minut gry. Oczywiście Zastalowi zdarzały się błędy – Adam Hrycaniuk zaliczył spektakularnego air-balla z linii rzutów wolnych. Mimo to przewaga mistrza Polski oscylowała wokół 20 „oczek” – po trójce Karola Gruszeckiego prowadzenie wzrosło do stanu 40:19. Kolejne przerwy na żądanie trenera Milicicia dały Rottweilerom chwilę wytchnienia i szansę na nadrobienie części strat. Trójka Fiodora Dmitriewa na 42:28 zaburzyła nieco strefę komfortu, zbudowaną przez Zastal w ciągu minionych 15 minut. Ostatecznie Anwil zdobył jeszcze cztery punkty, ustanawiając wynik po pierwszej połowie na 44:32, jednak prowadzenie i tak pozostawało w rękach zielonogórzan.
Trzecią kwartę szturmem rozpoczęli Zastalowcy, zwiększając przewagę do 16 punktów (51:35). Wówczas to jednak Anwil również zaczął wracać do gry – 52:42 na tablicy wyników mogło zaniepokoić. Temperatura zwiększyła się gdy Robert Skibniewski zszedł poniżej 10 „oczek” – 44:52. Rozszalały Saso Filipovski musiał wziąć czas. Na szczęście był to chwilowy kryzys zespołu z Winnego Grodu – dzięki grze Mateusza Ponitki udało się nadrobić straty i ponownie wyjść na kilkunastopunktowe prowadzenie. 67:48 na koniec trzeciej części spotkania było wspaniałym wprowadzeniem w decydującą kwartę…
Ostatnie 10 minut to już formalność. Niestety, mimo pewnego wyniku nie zabrakło pecha – kontuzji doznał Dee Bost. Z kolei statystyki wykręcał sobie Zamojski – 20 punktów na jego koncie i aż 6 trójek robiło wrażenie. Wynik końcowy – 59:87. Całkowicie zdominowaliśmy ten mecz!
Stelmet BC Zielona Góra – Anwil Włocławek 87:59 (31:16, 13:16, 23:16, 20:11)
Stelmet: Zamojski 20, Mat. Ponitka 16, Borovnjak 10, Hrycaniuk 10, Koszarek 8, Gruszecki 6, Djurisić 5, Moldoveanu 5, Szewczyk 4, Mar. Ponitka 2, Bost 1
Anwil: Skibniewski 15, Jelinek 13, Tomaszek 9, Diduszko 7, Andjusić 5, Dmitriew 5, Stelmach 4, Bristol 1, Oguchi 0, Łączyński 0