Stelmet Zielona Góra wygrywa mecz z King Wilkami Morskimi Szczecin 98:92! Zastalowcy pozostają niepokonani w obecnym sezonie TBL (bilans 3-0).
Mecz rozpoczęli goście ze Szczecina i to oni jako pierwsi trafili do kosza – z rogu za trzy celnie przymierzył Łukasz Majewski. Pierwsze minuty mijały nieśpiesznie – obie strony nie zachwycały pięknem basketu. Do pozytywnych akcentów należy zaliczyć indywidualne zagrania Mateusza Ponitki, trójki po akcji zespołowej Vlada Moldoveanu czy wejścia pod kosz Korie Luciousa. Po rzutach wolnych Majewskiego Wilki prowadziły 15:12, lecz po akcji 2+1 do remisu doprowadził Dejan Borovnjak. Co ciekawe, Stelmet po raz pierwszy na prowadzenie wyszedł… dwie minuty przed końcem pierwszej kwarty – przyczynił się do tego Nemanja Durisić celnymi rzutami osobistymi – 19:17. Nie trwało to długo – w ciągu kilkudziesięciu sekund Wilki ponownie objęły prowadzenie, a trener Saso Filipovski postanowił po raz pierwszy wziąć przerwę na żądanie. Szwankowała przede wszystkim defensywa Mistrzów Polski, przez którą szczecinianie łatwo się przebijali. Zielonogórzanom udało się jedynie wyrównać, i to w ostatniej sekundzie spotkania. Rezultat – 26:26.
W drugiej kwarcie spustoszenie zaczął siać Majewski – punktował, dawał się faulować, co zamieniał na punkty z linii rzutów wolnych. Stelmetowi szybko udało się jednak wrócić do gry – po trójce Przemysława Zamojskiego było 35:32. Gdy w jego ślady poszedł Karol Gruszecki, sztab szkoleniowy King Wilków poprosił o czas. Nie pomogło to na zbyt długo – świetnie w mecz wszedł bowiem Gruszecki, a pozostali gracze z Zielonej Góry również grali coraz lepiej. Po czwartej z rzędu (!) trójce „Gruchy” trener Marek Łukomski musiał po raz kolejny wziąć przerwę – było już 47:38 dla Stelmetu. Timeout – tak jak wcześniej – nic nie zmienił. Zielonogórzanie weszli na swoje obroty i do przerwy prowadzili aż 53:41.
Po przerwie Stelmet kontynuował swoją dobrą passę – gdy prowadzenie sięgnęło 19 punktów, o czas (trzeci raz w meczu) poprosił Łukomski. Szczecinianom brak było polotu i wystarczającej energiczności w grze – wykorzystywali to bezbłędnie liderzy drużyny mistrzów Polski – Borovnjak i Ponitka. Niestety, spokój nie mógł długo trwać – po kilku akcjach z rzędu bez punktów Saso Flipovski wziął czas, bo nieco zmobilizować swoich podopiecznych. Z prawie 20 punktów przewagi zeszli na 12… Ostatecznie właśnie taką różnicą zakończyła się trzecia kwarta – 81:69.
Ostatnią część spotkania gospodarze rozpoczęli nie najlepiej. Choć utrzymywali przewagę, nie robili tego w przekonujący sposób. W pewnym momencie szczecinianie zeszli na jedynie sześć punktów straty – wprowadziło to pewne zaniepokojenie. Całe szczęście w pogotowiu był Mateusz Ponitka i Łukasz Koszarek, którzy to wzięli na siebie ciężar gry i trzema akcjami doprowadzili ponownie do 12-punktowej przewagi. Całe szczęście prowadzenie (choć pomniejszone) udało się dociągnąć do końca.
Stelmet Zielona Góra – King Wilki Morskie Szczecin (26:26, 27:15, 28:28, 17:23)
Stelmet: Gruszecki 19, Borovnjak 17, Ponitka 15, Moldoveanu 11, Bost 10, Koszarek 7, Djurisić 6, Hrycaniuk 6, Zamojski 3, Reynolds 2, Szewczyk 2
Wilki: Gaines 20, Kikowski 14, Leończyk 14, Majewski 13, Mich. Nowakowski 13, Lucious 6, Aiken 5, Garbacz 5, Mar. Nowakowski 2