Kolejne spotkanie mistrzów Polski w Tauron Basket Lidze zakończone zwycięstwem. Tym razem WKS Śląsk Wrocław musiał uznać wyższość Stelmetu, który wygrał 76:67.
Pierwsza kwarta stała pod znakiem gości z Zielonej Góry. Bardzo dobrze prezentowali się Mateusz Ponitka, wspierany m.in. przez Łukasza Koszarka i J.R Reynoldsa. Dzięki świetnej serii punktowej Stelmetu po 5 minutach było aż 20:6. Wojskowi się jednak przełamali i, notując kilka skutecznych akcji z rzędu WKS-u pod wodzą Jarvisa Williamsa strata zmalała do sześciu „oczek” na koniec kwarty – 24:18.
W drugiej części meczu nadal doskonale grali goście z Winnego Grodu. Świetnie poczynał sobie Dee Bost, po którego trójce było 29:18. Przez kilka minut 11-punktowa przewaga utrzymywała się. Choć wrocławianie próbowali się przełamać (m.in. akcjami Maurice Suttona), ciągle nie potrafili zmniejszyć straty. O czas prosił Mihailo Uvalin, chcąc uporządkować sytuację na parkiecie. Formę odnalazł Przemysław Zamojski, kilkukrotnie dziurawiąc kosz trójkami. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy Śląsk odzyskał rezon, a dzięki rzutowi Kamila Chanasa doszli Stelmet zaledwie na pięć punktów – 34:39. Timeout Saso Filipovskiego podziałał jednak motywująco i po chwili przewaga ponownie wzrosła do niemalże 10 „oczek”. Ostatecznie po pierwszej połowie było 43:35 dla Zastalowców.
Po przerwie nadal dominowali goście. Niemoc gospodarzy akcjami indywidualnymi próbował przełamać Chanas i Michał Jankowski. Pod koszem WKS-u spustoszenie siał Dejan Borovnjak, łatwo mijając centrów Śląska. Mimo przewagi Stelmet grał nieco mniej płynne i harmonicznie, a problemy wynikały głównie z własnych błędów. Tutaj strata, tutaj błąd w obronie, a później faul techniczny. Po trójce Witalija Kowalenki znów było tylko sześć do przodu dla Zastalu – 46:52. Coach Filipovski zareagował czasem. Faule wrocławian bezbłędnie wykorzystywał Reynolds, trafiając z linii rzutów wolnych. W grze była jednak ciągle źle – błędy w obronie ponownie doprowadziły do bardzo małej przewagi – 56:52. Gdy z kontry zagrał Anthony Smith, trener Mistrzów Polski ponownie musiał wziąć przerwę na żądanie – przewaga stopniała do tylko dwóch „oczek”. Taki stan rzeczy utrzymał się do końca kwarty – zapowiadało się gorąco przez ostatnie 10 minut…
Czwartą kwartę oba zespoły zaczęły nerwowo i mało dokładnie. Świetnie rozpoczął jednak Mateusz Jarmakowicz celną trójką – 57:58. Po stronie gości czuwał jednak Borovnjak, punktujący i zbierający, choć wynik nadal wahał się wokół remisu lub 3-punktowego prowadzenia. Sytuację uspokoił Bost, trójką wyprowadzając Stelmet na 67:59. Na to odpowiedział z kolei trener Uvalin, prosząc o przerwę techniczną. Od tego momentu gra Śląska nie poprawiała się, a zielonogórzanie utrzymywali prowadzenie. Momentem kluczowym dla przebiegu końcówki była trójka Vlada Moldoveanu na 70:59. Od tego momentu niewiele się zmieniło.
Ostatecznie to Stelmet zwyciężył 76:67. Dzięki temu zielonogórzanie potwierdzili, że nikogo się nie boją.
WKS Śląsk Wrocław – Stelmet BC Zielona Góra 67:76 (18:24, 17:19, 19:13, 13:20)
Śląsk: Williams 14, Chanas 10, Jarmakowicz 9, Kowalenko 9, Heath 8, Madden 7, Jankowsk 6, Smith 4, N. Kulon 0, Sutton, 0, Stawiak 0.
Stelmet: Borovnjak 15, Ponitka 12, Moldoveanu 10, Bost 9, Zamojski 8, Reynolds 8, Koszarek 6, Gruszecki 4, Hrycaniuk 0, Szewczyk 0.