Po zwycięskim meczu nad Asseco Gdynia rozmawialiśmy z Przemysławem Zamojskim, który nie spędził dziś za wiele czasu na parkiecie. O decyzjach arbitrów i słabym początku pojedynku przeczytacie w dalszej części wpisu!
Przemysław Zamojski (fot. Aleksandra Krystians)
Mecz rozpoczęliście fatalnie, od serii 12:0. Czym to było spowodowane? Asseco was czymś zaskoczyło, czy może to wy wyszliście ospale na parkiet?
Przemysław Zamojski: To nasza wina. Po prostu słabo zaczęliśmy to spotkanie. Zostawiliśmy za dużo otwartych pozycji dla Przemka Frasunkiewicza. Myślę, że dobrze wszedł w mecz i pociągnął resztę zespołu do lepszej gry, ale głównym powodem takiego początku było to, że źle funkcjonowaliśmy w obronie.
Sędziowie nie pozwolili tobie za dużo pograć i szybko odgwizdali ci trzy faule. Zgadzasz się z tymi decyzjami?
Skoro sędziowie odgwizdali przewinienia, to znaczy, że faulowałem (śmiech). To już nie moja interpretacja. Nie jestem sędzią tylko zawodnikiem i gram tak, jak sędziowie pozwolą. Dzisiaj po prostu ta gra nie była taka fizyczna, a każde dotknięcie wiązało się z gwizdkiem arbitrów. Tak czasami jest i trzeba się do tego przyzwyczaić. Takie mecze jak dziś się zdarzają, że szybko złapie się parę fauli.
Jednak Kamil Chanas bardzo dobrze cię zastąpił, zgodzisz się z tym?
Oczywiście, bardzo dobrze mu to wyszło. Cieszymy się z tego i jest to istotne, żeby minuty rozkładały się po różnych graczach, aby zachować jak najwięcej sił.