Tym razem motywem przewodnim naszego panelu jest niedzielny mecz Stelmetu Zielona Góra z Turowem Zgorzelec. Nad tym czy faktycznie ten mecz ma takie znaczenie i co potrzeba, aby wygrać zastanawiają się Karol Szendi (członek Socios i felietonista zastal.net) oraz Grzegorz Potęga (prezes LZKosz i członek zarządu głównego PZKosz).
1. Jakie znaczenie ma mecz Stelmetu z Turowem, zważywszy na to, że to dopiero koniec pierwszej rundy sezonu zasadniczego.
Karol Szendi: Znaczenie konfrontacji Zielonogórsko-Zgorzeleckich, bez względu na moment sezonu, nabiera na znaczeniu od kilku lat. W obecnej chwili to dwa najlepsze kluby w TBL i co do tego nie ma żadnej dyskusji. Finały ostatnich dwóch sezonów potwierdzają to, a ich wyniki dodają pikanterii. Istotnym czynnikiem elektryzującym wszystkich kibiców basketu w Polsce jest fakt, że Stelmet od momentu przyjścia Sašo Filipovskiego konsekwentnie podnosi poziom swojej gry. Natomiast PGE Turów do niedawna był niepokonany w TBL. Jednak kilka dni temu ten stan rzeczy zmienił się dzięki Treflowi Sopot.
Grzegorz Potęga: Mecze pomiędzy tymi drużynami to od jakiś trzech sezonów prawdziwe święta koszykówki. I to niezależnie od rangi spotkania (vide pamiętny sparing za zamkniętymi drzwiami). Prestiżowo te mecze traktują zawodnicy, trenerzy, działacze – łącznie z tymi najważniejszymi i przede wszystkim kibice. Nie ma się co dziwić. Spotykają się najlepsze polskie zespoły koszykarskie, które mają ambicję również na rynku europejskim. Ten mecz może mieć spore znaczenie dla ostatecznego układu tabeli, bo Stelmet zaliczył 3 wpadki w lidze, a Turów do soboty „szedł jak burza” wygrywając wszystkie mecze. Okazało się jednak że niemożliwe jest możliwe. Konsekwencja, głęboka wiara i trochę szczęścia może zrobić swoje. Nie mam wątpliwości, że będzie to szczególnie dla Stelmetu najważniejszy mecz w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
2. Co musi zrobić Stelmet, aby pokonać Turów, a na co uwagę powinni zwrócić Zgorzelczanie?
Karol Szendi: To spotkanie będzie zderzeniem dwóch biegunów koszykarskiej mocy. Stelmet pod rządami Filipovskiego koncentruje się na obronie i zatrzymywaniu przeciwników poniżej 70 punktów. Z drugiej strony barykady będzie ofensywna filozofia Rajkovića, którego PGE Turów zdobywa średnio 95 pkt. Jeśli Stelmet myśli o zwycięstwie musi zatrzymać perfekcyjnie wyprowadzane kontrataki sąsiadów z południa. Z kolei Turów musi grać bardzo szybko by wymuszać jak najwięcej błędów w ustawianiu obrony Stelmetu. Jeśli ta sztuka się nie uda to będą grać pod kosz by szybko wyeliminować Hrycaniuka, który nie ma pełnowartościowego zmiennika.Dodatkowo będziemy mieli kilka interesujących match up’ów. Damiana Kuliga vs. Aaron Cel, Mardy Collins vs. Quinton Hosley oraz Łukasz Koszarek vs. Tony Taylor. Zapowiada się interesująca batalia i wierzę, że nikt z nas nie będzie zawiedziony tym meczem.
Grzegorz Potęga: W koszykówce jak wiadomo wygrywa ten kto zdobędzie choćby jeden punkt więcej. Wiedząc, że w naszej drużynie są ludzie, którzy w obronie potrafią naprawdę dużo z pewnością nie polecałbym iść na przysłowiową wymianę ciosów, bo może to się skończyć niedobrze. Wydaje się, że najważniejsze zadanie w kontekście sięgnięcia po zwycięstwo to zatrzymać Turów w ofensywie, a samemu wspiąć się w tym elemencie na wyżyny swoich umiejętności. Rozpędzony Turów to zła informacja dla zielonogórzan. Dlatego tak ważna będzie obrona i pełne w nią zaangażowanie. To bez wątpienia jeden z kluczy do zwycięstwa. Istotne będą również pojedynki 1×1 i to jak je wytrzymają nasi koszykarze. Turów dysponuje długą, wyrównaną ławką, u nas ten potencjał wydaje się nieco mniejszy. Wierzę za to, że naszym handicapem jest Saso Filipovski, który na ten meczy wymyśli coś specjalnego. Życząc Stelmetowi wygranej, zgorzelczanom roboty ułatwiał nie będę. Jedno jest pewne: ten mecz trzeba zobaczyć!