Kończy się zielonogórski sen o Europie. Wicemistrzowie Tauron Basket Ligi porażką z Budućnostem VOLI Podgorica przekreślają swoje szanse na awans do drugiej rundy Pucharu Europy. Stelmet przegrywa ostatecznie 85:100.
Mimo wygrania walki o pierwszą piłkę przez Budućnost, to jednak Stelmet rozpoczął zdobywanie punktów. Po półhaku Aarona Cela zielonogórzanie prowadzili 2:0. Kolejne trzy akcje zakończyły się jednak nieskutecznymi rzutami, co wykorzystali Czarnogórcy. Najpierw Darko Planinić wykończył punktami kontrę, a następnie Aleksa Popović celnie przymierzył z dystansu, co ustanowiło wynik na 5:2 dla gospodarzy. Szybko jednak uspokoił Quinton Hosley, trafiając „trójkę” na remis 5:5. Następnie zagrania zdecydowanie należały do Podgoricy – rzut z dystansu Omara Cooka dawał Budućnostowi prowadzenie 10:5, a C. Vitkovac podwyższył to na 12:5. Wynik próbował ciągle trzymać Hosley, lecz prócz jego rzutów z dystansu nic się nie zmieniało. Na cztery minuty do końca w końcu, po trzeciej próbie, wstrzelił się Przemysław Zamojski – jego rzut na 15:11 dalej utrzymywał Stelmet na stracie w granicach 4-5 „oczek”. Niestety dla gości – zawodnicy znad Adriatyku nie zamierzali się zatrzymywać, ciągle powiększając przewagę, która po kolejnym rzucie zza łuku Vitkovaca wynosiła aż 10 punktów. To zmusiło trenera Saso Filipovskiego do wzięcia przerwy technicznej – obrona, zwłaszcza na dystansie, szwankowała. I to mocno. Nie zmieniło to jednak obrazu gry zielonogórzan – brak dobrze rozegranego ataku zespołowego i nieskuteczność wręcz kuły w oczy. Niemoc przełamał Adam Hrycaniuk – 23:15, lecz to „przełamanie” zostało błyskawicznie zniwelowane – młodziutki gracz Budućnostu, Nikola Ivanović, dzięki przechwytowi na trzy sekundy do końca pierwszej kwarty, oddał celny rzut za trzy i Podgorica znów miała ponad 10 punktów przewagi – 26:15.
Po kompletnie nieudanym początku, szybko odpowiedzieli zawodnicy z Zielonej Góry. „Trójka” Przemka Zamojskiego zmniejszyła nieco stratę, lecz Czarnogórcy nie pozostawali dłużni – każdy punkty zdobyty przez wicemistrzów polski był kontrowany. Odrabianie straty szczególnie utrudniała fenomenalna skuteczność zza łuku – ponad 70%(!). Pierwsze zejście poniżej różnicy 10 „oczek” dokonało się dzięki celnemu rzutowi Kamila Chanasa – 33:24. Ten rezultat na jeszcze korzystniejszy dla Stelmetu wyprowadził Łukasz Koszarek – 33:26. Trener Budućnostu zdecydował się na timeout. Po czasach dla obu szkoleniowców, lepiej zdawał się prezentować Stelmet – obrona znów stała się szczelniejsza, a ofensywa – zdecydowanie ożyła. Niestety, obie drużyny miały spore problemy z faulami i celnością. Ten marazm przerwali gospodarze, wychodząc znów na dziewięć punktów – 40:31. Gdy Stelmet po raz kolejny zmniejszył stratę do sześciu punktów, Chevon Troutman faulował, otrzymując dodatkowo przewinienie techniczne za protesty. Dało to wynik 46:38. Szybko odrobił to Koszarek, decydując się na wejście pod kosz, a ostatecznie – akcję 2+1. W ostatnich sekundach zespół ze stolicy Czarnogórcy zdobył jeszcze punkty i ostateczny rezultat po pierwszej połowie to 48:41 dla Budućnostu. Postawa Stelmetu pozostawiała wiele do życzenia, szczególnie jeśli pod uwagę weźmiemy fakt, iż by w ogóle myśleć o awansie, mecz trzeba było wygrać. Jednakże z każdą minutą gra wyglądała płynniej i pewniej, co dawało podstawy na oczekiwanie lepszego wejścia po przerwie.
Druga połowa nie przyniosła żadnych niespodzianek, jednak Stelmet z każdą minutą nieśpiesznie odrabiał straty. Czasem zielonogórzanie sami rzucali sobie kłody pod nogi, popełniając nieprzemyślane błędy oraz niewymuszone straty. Mimo wszystko, po trzech minutach rezultat wynosił tylko 54:49 dla Podgoricy. Po kolejnej „trójce” Zamojskiego zmieniło się to już na 55:52. Po tym nastąpiła niestety niezbyt ciekawa sytuacja – Chevon Troutman miał na swoim koncie już 4 faule. Podobnie Aaron Cel. Saso Filipovski postawił w ostateczności na ryzyko utraty zawodnika za pięć przewinień, co się opłaciło – wpuszczony na parkiet Troutman zagrał na 2+1 i chociaż nie trafił rzutu osobistego, wynik pokazywał jasno – tylko dwoma punktami dla Budućnostu, 56:54. Na tym się skończyło – szybkie kontry Czarnogórców i rzuty z dystansu znów dały przeciwnikowi odjechać na dziewięć „oczek”. Co gorsze, do grona zawodników z czterema faulami dołączył Hrycaniuk, więc trzech z czterech graczy wysokich było zagrożonych. Całe szczęście dla gości, zawodnicy z Podgoricy również nie wystrzegali się błędów i po serii rzutów wolnych dla podopiecznych Filipovskiego strata wynosiła pięć punktów.
Dawać o sobie znać poczęła bałkańska krew gospodarzy. Przewinienia techniczne mnożyły się na potęgę, co wykorzystywali goście. Po drugim „dachu” dla swoich podopiecznych, trener Igor Jovović sam nie wytrzymał i wziął przerwę na żądanie, by uspokoić mocno wzburzonych zawodników. Wynik wynosił 67:63. Po chwili celnie przymierzył Zamojski i było tylko dwoma punktami dla gospodarzy. Szybko się to jednak skończyło i ponownie przewaga Budućnostu wzrosła – 71:65. Gracze Stelmetu często gubili piłkę, dając gospodarzom szanse na łatwe punkty spod kosza i z dystansu. Obraz nędzy i rozpaczy dopełnił Steve Burtt, a dokładnie jego strata, po której Daniel Johnson faulował niesportowo, a różnica wynosiła dziesięć „oczek”. Do przerwy ostatecznie skończyło się na 75:67.
Ostatnia kwarta skończyła się bardzo szybko dla Aarona Cela, zmuszonego do zejścia z parkietu za faule. Brak Cela zaczął nadrabiać Troutman, trafiając za trzy punkty. Szybko po tym sfaulował on po raz piąty i również opuścił boisko, co dało Stelmetowi wakat na pozycji numer cztery, który próbował łatać Hosley. Robił to skutecznie – zbierał, a następnie zdobywał punkty w ataku. Gospodarze ciągle jednak pilnowali wyniku, odrabiając i ciągle dystansując rywala na pięć-sześć „oczek”. Fatum przewinień nadal wisiało jednak nad Stelmetem – kolejnym zawodnikiem, który spadł za pięć fauli, okazał się być Adam Hrycaniuk. Po chwili Budućnost znów miał dziesięć punktów przewagi, a wizja awansu była coraz odleglejsza. A do końca meczu jeszcze tylko pięć minut. Po przerwie technicznej dla coacha Filipovskiego za trzy trafił Burtt, lecz za dwa odpowiedział Vitkovac, a Planinić dołożył 2+1. Było aż 90:78. Ostatnie trzy minuty to jedynie wymiana kosz za kosz, niedająca żadnych zmian. Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 100:89 dla gospodarzy.
Nad dzisiejszą dyspozycją zielonogórzan nie ma co się zbytnio rozwodzić. Stelmet był po prostu słabszy, i to wyraźnie. Pozostaje nic innego jak liczyć, że w polskiej lidze wicemistrzowie Polski wrócą już na właściwe tory…
Budućnost VOLI Podgorica – Stelmet Zielona Góra 100:85 (26:15, 22:26, 27:26, 25:18)
Budućnost: Planinić 19, Vitkovac 19, Reynolds 14, Dasić 12, Popović 9, Cook 8 (8 as), Subotić 7, Sehović 7, Ivanović 5, Sheehey 0
Stelmet: Zamojski 19, Burtt 15, Koszarek 12, Hrycaniuk 12, Hosley 10, Troutman 6, Cel 5, Johnson 4, Chanas 2, Kucharek 0