Po ostatnim meczu Stelmetu Zielona Góra napisałem na moim Twitterze tak. „Drużyna koszykarska jest jak las. Łatwo można ją zniszczyć/spalić, ale odbudowuje się ją bardzo długo. Ogrom pracy przed Filipovskim”. Coraz częściej mniej piszę i mówię, a więcej myślę o bieżącej sytuacji zielonogórskiego klubu.
Czasem dobrze jest wrócić do staropolskich przysłów. Przecież są to ludowe mądrości, które powtarzamy od wieków. Odpowiednio przemyślawszy można wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski i nauki na przyszłość. Dlatego chciałbym Wam przedstawić moją interpretację dziesięciu popularnych polskich przysłów.
1. Atak jest najlepszą obroną.
Dostrzegam tu pewien paradoks ponieważ koszykarska teoria mówi, że obrona jest najważniejsza i to ona właśnie daje możliwość wyprowadzenia szybkiego i skutecznego ataku. Stelmet chcąc „zaatakować” utraconą ostatnio pozycję w koszykarskim świecie zatrudnił speca od obrony czyli Saso Filipovskiego, który już ostro zabrał się za odbudowę zespołu.
2. Bez pracy nie ma kołaczy.
To powiedzenie powinni sobie wziąć do serca wszyscy zawodnicy. Nadszedł czas wytężonej pracy pod wodzą nowego trenera. Dawajcie z siebie wszystko, a wasze poświęcenie zostanie wynagrodzone. Już są pierwsze głosy, że u nowego coacha łatwo nie ma. Kamil Chanas przyznał, między wierszami, w wywiadzie dla Jacka Białogłowego, że stylem pracy bliżej Filipovskiemu do Uvalina niż Adamka.
3. Co cię nie zabije, to cię wzmocni.
Początek sezonu to dla Stelmetu równia pochyła. Przegrane eliminacje do Euroligi. Porażka w ostatnich sekundach przeciwko Śląskowi Wrocław i fatalny start w Eurocup. Wyniki sportowe zgoła odmienne od oczekiwanych. Jednak zawodnicy, trenerzy, pracownicy klubu i sam właściciel muszą pamiętać, że ten trudny okres może sprawić, że w przyszłości będą jeszcze mocniejsi.
4. Co dwie głowy, to nie jedna.
W tym przypadku to właściwie co cztery głowy to nie jedna. Na ławce Stelmetu zasiada już czterech trenerów. Sašo Filipovski, Andrzej Adamek, Artur Gronek i Arkadiusz Miłoszewski. Takie podwojenie tego ludowego przysłowia. Mam nadzieję, że skutek będzie odpowiedni. Choć w internecie widziałem żart, że w Stelmecie docelowo każdy zawodnik ma mieć własnego trenera. Komentarz. Bogato.
5. Dla chcącego nic trudnego.
Yes, you can! Krzyczał Eddie Murphy w filmie „Gruby i chudszy”. Myślę, że wszyscy zawodnicy powinni mieć to hasło wbijane do głowy 24 godziny na dobę. Sukcesy odnoszą tylko Ci, którzy ich pragną i wierzą, że są w stanie je odnosić. Jeśli nie wierzysz w swoje własne siły i umiejętności to kto ma w nie uwierzyć? Yes, you can! Yes, I can!
6. Fortuna kołem się toczy.
Raz na wozie raz pod wozem. Tak to już jest w sporcie. Nawet jeśli masz dobry budżet i klasowych zawodników to czasem dyspozycja dnia, albo inne czynniki mogą zadecydować o końcowym niepowodzeniu. Oby fortuna sprzyjała nowemu trenerowi i nasi strzelcy się odblokowali na dobre.
7. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.
Kucharka mamy jednego. Niestety wbrew prognozom ten sezon chyba nie będzie jego przełomowym. Ostatnio w meczu przeciwko Treflowi Sopot nawet nie wyszedł na parkiet. Jednak w gruncie rzeczy to przysłowie najbardziej pasuje do tego jak naszpikowany gwiazdami i gwiazdeczkami jest Stelmet. Hosley, Burtt, Koszarek, Zamojski, Troutman. Tak, tak, dobrze czytacie. Gdy pierwszy raz rozmawiałem z Chevonem odniosłem wrażenie, że to on chce być w Zielonej Górze gwiazdą. Był bardzo pewny siebie i swoich umiejętności. Jak jest na parkiecie to możecie sami ocenić. Solidny wyrobnik, ale nie gwiazda czy „Show Man”. Tak czy inaczej nawet sam Janusz Jasiński przyznał, że pogodzenie tych wszystkich graczy z aspiracjami to duże „wyzwanie”.
8. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Po części można je połączyć z powyższym. Jeśli nowemu trenerowi uda się pogodzić zielonogórskie gwiazdy i gwiazdeczki to będzie to wielki sukces i początek budowania nowej lepszej drużyny, która będzie miała szansę gry o kolejny medal Mistrzostw Polski.
9. Z dużej chmury mało deszcz.
Dużo szumu wokół transferu Quintona Hosley’a, który zamiast sprowadzić na TBL „burzę” efektownych i efektywnych zagrań póki co nas rozczarowuje. Nie jest to ten sam gracz, którego chcemy pamiętać z maja i czerwca 2013 roku. Ogólnie można stwierdzić, że cały Stelmet Zielona Góra doskonale wpisuje się w to powiedzenie. Po skompletowaniu składu były szumne zapowiedzi, że odzyskamy złoto i Euroligę. W Eurocup też miał być awans do kolejnej rundy i to z pierwszego miejsca, a tymczasem 0-5. To naprawdę mały deszcz. Nawet nie ma sensu wyciągać parasola.
10. Nie od razu Kraków zbudowano
Cierpliwość to cecha którą teraz muszą się wykazać kibice Stelmetu. Nowy trener nie od razu przyniesie wygrane, a na rezultaty jego pracy przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Sašo Filipovski musi poprawić: grę obrony strefą, grę w ataku zwłaszcza przeciwko strefie i agresywnej presji na całym boisku. Do tego dochodzi również spacyfikowanie gwiazdorskich zapędów co niektórych graczy. Oj Panie Filipovski. Podjął Pan trudne wyzwanie, ale skoro już Pan powiedział „Challenge accepted” to trzymam kciuki i cierpliwie czekam.
Karol Szendi
Materiał ukazał się również w serwie Sportowe Fakty