Zielonogórska ekipa wywalczyła w niedzielę awans do finału ekstraklasy. Po emocjonującej serii z Treflem Sopot, czeka nas równie ciekawe starcie z PGE Turowem Zgorzelec. Po ostatnim spotkaniu, rozmawialiśmy z prezesem Stelmetu Rafałem Czarkowskim, który skomentował półfinałowe pojedynki, a także przedstawił przewidywania na wielki finał.
Rafał Czarkowski
Po ciężkiej serii, Stelmet wywalczył awans do finału Tauron Basket Ligi. Jak może Pan skomentować te pięć spotkań z ekipą Trefla Sopot?
Rafał Czarkowski: Cała seria była bardzo emocjonująca. W tym piątym meczu byliśmy zdecydowanie lepsi. Ten mecz był naprawdę świetny. Bój był ciężki. Przez te pięć meczów, naprawdę nie było łatwo. Graliśmy raz na wyżynach a raz w dolinach. W jednym meczu wchodziliśmy na Mount Everest, a w następnym lądowaliśmy w Morskim Oku. Dzisiaj powróciliśmy na Everest i teraz nie można z niego spaść. Podobno zejścia z tej góry są trudne, więc lepiej utrzymajmy się na szczycie.
Z czego Pana zdaniem mogły wynikać te wahania formy naszego zespołu?
Nie umiem odpowiedzieć. To siedzi w psychice zawodników. Po pierwszym meczu, byłem przekonany, że wygramy też drugi. Niestety to się nie udało i Trefl zagrał bardzo dobrze. Po trzecim spotkaniu, wygranym przez nas różnicą 25 punktów, bardzo się obawiałem tego czwartego pojedynku. Byliśmy nad morzem, była piękna pogoda, myśleliśmy, ze teraz to fajnie, zagramy na luzie czwarty mecz. Tak nie można. Trzeba cały czas trzymać profesjonalizm i koncentrację. Trzeba zawsze walczyć do końca. Umiemy to robić i pokazaliśmy to dzisiaj.
W ostatnim spotkaniu, Stelmet musiał sobie radzić bez Dragicevicia. Miało to, Pana zdaniem, wpływ na przebieg i wynik meczu?
Zawsze brak, jednego podstawowego gracza, wywala w zespole dodatkową adrenalinę. Graliśmy nie pierwszy raz bez niego i wcześniej te mecze także kończyły się naszymi zwycięstwami. Po to jest tylu tych zawodników, aby w razie czego, jeden zastąpił drugiego.
Może Pan skomentować całą tą sytuację związaną z Vladimirem Dragiceviciem i jego wykluczeniem na jedno spotkanie?
To już historia. Nie chciałbym się wypowiadać, bo mógłbym przypadkiem za dużo powiedzieć. Każdy ma na ten temat jakieś swoje zdanie. My jako klub zrobiliśmy wszystko, aby Dragicević grał, wyroki PLK są jednak inne. Najważniejsze jest w tym momencie, że Vlado będzie grał w następnych meczach.
Teraz czeka nas, ostatnia w tym sezonie, seria finałowa z PGE Turowem Zgorzelec. Co przewiduje Pan w tych pojedynkach?
Wróżką nie jestem, więc ciężko mi coś zgadnąć. Na pewno nie będzie to 4:0 ani dla Stelmetu ani dla Turowa. To będzie ciężka walka. Przewiduję, że zakończy się przy stanie 4:3.
4:3 dla…
Jestem prezesem Stelmetu, więc odpowiedź jest jasna.
Dziękuję.
Rozmawiała: Agata Zwolak