Nie tak miało wyglądać drugie spotkanie Stelmetu z Asseco w ramach pierwszej rundy play-off. Zielonogórzanie zaprezentowali się dziś zdecydowanie poniżej oczekiwań i przegrali 58:71. Tym samym w rywalizacji o awans do półfinałów, mamy remis 1:1.
Dwa dni temu Stelmet rozpoczął walkę w tegorocznych play-offach i na początek odniósł pewne zwycięstwo. Dziś, zadaniem naszych koszykarzy było powtórzenie tamtego wyniku, aby przed wyjazdem do Gdyni mieć na swoim koncie dwa wygrane mecze.
Początek spotkania zapowiadał ponowną dominację Stelmetu. Zielonogórzanie rozpoczęli mecz agresywnie i szybko zdobyli pierwsze punkty. Niestety po chwili Asseco pokazało, że dziś nie podda się tak łatwo. Gdynianie grali zdecydowanie lepiej, przez co wynik był wyrównany. W naszej ekipie pojawił się problem ze skutecznością, co wykorzystali goście i wyszli na niewielkie prowadzenie. Zarówno Stelmet jak i Asseco zostawiali na parkiecie wiele energii, jednak gra była pełna błędów. Gospodarze musieli się namęczyć, aby zdziałać coś w ataku. Także defensywa, nie była już tak agresywna jak dwa dni temu. Ostatecznie, po 10 minutach w hali CRS był remis 15:15.
Druga partia meczu rozpoczęła się po myśli Asseco, który szybko zbudował kilkupunktową przewagę. Stelmet nie pozwolił jednak, aby straty się powiększały i cały czas trzymał się w pobliżu gdynian. Parę razy, nasi koszykarze doganiali gości, jednak nie potrafili przechylić wyniku na swoją korzyść. W połowie kwarty gra ofensywna gospodarzy była pełna chaosu. Goście zaczęli powiększać swoje prowadzenie i o czas szybko poprosił Mihailo Uvalin. Mimo krótkiej przerwy, Stelmet nie był w stanie poprawić swojej gry. W pewnym momencie, po akcjach Craiga Brackinsa, wydawało się, że będzie już lepiej. Niestety, zielonogórscy zawodnicy nie wykorzystali szansy wyjścia na prowadzenie i ponownie pozwolili gościom na lepszą grę. Po pierwszej połowie Stelmet przegrywał z Asseco 28:37, co zapowiadało jeszcze trudniejszą walkę po przerwie.
Po przerwie, potrzebne było przełamanie Stelmetu. Tylko w ten sposób, zielonogórzanie mieliby okazję do odniesienia ważnego zwycięstwa. Niestety, na trzecią kwartę, Asseco wyszło jeszcze bardziej zmotywowane i od pierwszej akcji gdynianie powiększali przewagę. Zielonogórzanie nie mieli dziś w składzie gracza, który miałby pociągnąć swój zespół. Żaden z podopiecznych Mihailo Uvalina nie potrafił poprawić gry całej ekipy gospodarzy. W połowie kwarty, Asseco prowadziło już różnicą dwudziestu punktów. Gdynianie wykorzystywali każdą akcję i bez problemów trafiali z każdej pozycji. Ciężko powiedzieć jakiekolwiek pozytywne słowa o naszych koszykarzach, którzy zawodzili w każdym elemencie. Po trzeciej kwarcie przegrywali już 42:63.
Ostatnia partia meczu nie dostarczyła nam zbyt wielu pozytywnych emocji. Na początku koszykarze Stelmetu powoli zaczynali odrabiać straty, ale cały czas grali zdecydowanie słabiej niż powinni. Zielonogórzanie mieli pojedyncze zrywy, kiedy potrafili zdobyć parę punktów z rzędu. Niestety, nie wpływało to znacząco na wynik, który cały czas układał się po myśli Asseco. Dopiero na trzy minuty przed końcem meczu, skuteczne akcje Christiana Eyengi i Łukasza Koszarka obudziły publiczność. Strata wynosiła 11 „oczek” i jeszcze wszystko było możliwe. Niestety, przy takiej dyspozycji Stelmetu, ciężko było liczyć na odwrócenie wyniku na naszą korzyść. Asseco kontrolowało mecz i wygrało drugie spotkanie 71:58.
Dzisiaj Stelmet rozczarował wszystkich. Po piątkowym spotkaniu mieliśmy nadzieję na kolejny mecz na najwyższym poziomie. Tymczasem zobaczyliśmy całkowicie inny zespół. Ciężko powiedzieć, czy zielonogórzanie podeszli do meczu nieskoncentrowani, czy może zabrakło im sił. Pewne jest jednak, że zespołowi, który myśli o mistrzostwie Polski, nie powinny przytrafiać się takie mecze, a już z pewnością nie w fazie play-off. Przed zielonogórską drużyną jeszcze wiele pracy. Nie ma jednak zbyt wiele czasu, ponieważ już teraz rywalizacja przenosi się do Gdyni, gdzie pierwsze spotkanie odbędzie się już w środę.
Stelmet Zielona Góra – Asseco Gdynia 58:71 (15:15, 13:22, 14:26, 16:8)
Stelmet: Łukasz Koszarek 12, Vladimir Dragicević 10, Craig Brackins 10, Christian Eyenga 8, Kamil Chanas 7, Aaron Cel 4, Przemysław Zamojski 3, Marcus Ginyard 2, Mantas Cesnauskis 2, Adam Hrycaniuk 0, Maciej Kucharek 0, Marcin Sroka 0,
Asseco: A.J. Walton 17,Ovidijus Galdikas 16, Piotr Szczotka 15, Przemysław Frasunkiewicz 11, Fiodor Dmitriew 8, Filip Matczak 4, Łukasz Seweryn 0, Przemysław Żołnierewicz 0, Sebastian Kowalczyk 0,
fot.Aleksandra Krystians