Udało się! Choć do ostatnich sekund, nie wiedzieliśmy czy będziemy mogli cieszyć się ze zwycięstwa, wraz z syreną końcową, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Stelmet pokonał PGE Turów Zgorzelec 84:82 i tym samym umocnił się na pozycji lidera tabeli Tauron Basket Ligi.
Od pierwszych minut Stelmet prezentował twardą i agresywną grę. Już w pierwszej akcji dwa punkty zdobył Christian Eyenga. Turów skupił się na agresywnej obronie, w efekcie popełniał wiele przewinień. Dzisiejsi goście, mieli nieco problemów w grze ofensywnej. Wykorzystywali to nasi gracze, którzy zdobywali ważne punkty. Do powiększania prowadzenia gospodarzy przyczyniał się między innymi Łukasz Koszarek, który był skuteczny na obwodzie. W połowie kwarty, zgorzelczanie obudzili się i dzięki kilku dobrym akcjom, szybko odrobili wszystkie straty. Rozpoczęła się walka punkt za punkt. Oglądaliśmy wiele rzutów z dystansu, zarówno jednego jak i drugiego zespołu. W Stelmecie, oprócz Koszarka, ważną rolę odgrywał Vladimir Dragicević. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się remisem 26:26.
Wydawało się, że kolejna kwarta będzie równie zacięta i wyrównana, tymczasem Stelmet rozpoczął ją bardzo słabo. Mihailo Uvalin, szybko poprosił o czas, po tym, jak Turów zdobył siedem „oczek” z rzędu. W końcu, po dwóch minutach, do kosza trafił Marcus Ginyard. Cały czas, odrobienie wszystkich strat było bardzo trudne, ponieważ zespół ze Zgorzelca radził sobie naprawdę bardzo dobrze. Kluczowym momentem okazał się faul techniczny Łukasza Wiśniewskiego. Wtedy, na linii rzutów osobistych nie pomylił się Łukasz Koszarek, a po chwili Przemysław Zamojski trafił za trzy punkty. Ponownie mieliśmy remis. Cały czas na parkiecie dominował jednak Turów, a zielonogórzanie, zbyt często gubili się w ataku. Nie zabrakło także kontrowersyjnych decyzji sędziów. W końcu, nieco słabsza kwarta dobiegła końca. Zielonogórscy koszykarze schodzili do szatni przegrywając 37:40.
Po przerwie, Stelmet nadal nie grał swojej najlepszej koszykówki. Cały czas nie potrafił także odrobić strat. Mimo dobrych akcji między innymi Aarona Cela, Turów miał kilka punktów zaliczki. Gra toczyła się powoli, była pełna chaosu. W końcu, Koszarek ponownie trafił zza linii 6,75m i wyrównał wynik. Następnie, dwa celne rzuty osobiste zanotował Zamojski i Stelmet wyszedł na prowadzenie. Wystarczyła chwila, aby w naszą drużynę wstąpiła dodatkowa energia. Ponownie oglądaliśmy waleczny Stelmet, który dodatkowo radził sobie lepiej w ataku. Dzięki temu, nasi koszykarze przed czwartą kwartą prowadzili 61:57.
Na szczęście Stelmet utrzymał dobrą grę i od początku ostatniej partii meczu stopniowo powiększał swoją przewagę. Świetnie prezentował się między innymi Adam Hrycaniuk. Prowadzenie rosło, a Turów zaczynał grać coraz bardziej nerwowo. Przy stanie 72:62 o czas poprosił Miodrag Rajković. Nie wpłynęło to jednak na postawę jego podopiecznych, którzy mieli coraz więcej problemów. Po drugiej stronie boiska, Stelmet był już nie do zatrzymania. Wydawało się, że zielonogórzanie spokojnie doprowadzą wynik do końca, tymczasem Turów podniósł się i szybko zaczął odrabiać straty. W końcu, przewaga naszej ekipy wynosiła już zaledwie dwa „oczka”, a do syreny końcowej było jeszcze pół minuty .Na szczęście, Stelmet nie pozwolił na kolejną porażkę i ostatecznie wygrał 84:82.
Po dwóch porażkach z Turowem, przyszedł czas na zwycięstwo. Już w niedzielę, te dwie ekipy ponownie spotkają się, tym razem w Zgorzelcu. Czy Stelmet ponownie okaże się lepszy?
Stelmet Zielona Góra – PGE Turów Zgorzelec 84:82 (26:26, 11:14, 24:17, 23:25)
Stelmet: Łukasz Koszarek 21, Przemysław Zamojski 15, Vladimir Dragicević 14, Adam Hrycaniuk 10, Aaron Cel 9, Christian Eyenga 9, Marcus Ginyard 6, Kamil Chanas 0, Mantas Cesnauskis 0, Marcin Sroka 0 .
Turów: Damian Kulig 21, J.P. Prince 16, Filip Dylewicz 11, Mike Taylor 11, Łukasz Wiśniewski 9, Tony Taylor 4, Uros Nikolić 3, Ivan Zigeranović 3, Michał Chyliński 2,Jakub Karolak 2, Piotr Stelmach 0, Denis Krestinin 0,