Na zakończenie rundy zasadniczej nie zabrakło emocji i walki punkt za punkt. Zabrakło natomiast pozytywnego zakończenia w postaci wygranej gospodarzy. Stelmet, po raz pierwszy w tym sezonie w Tauron Basket Lidze, przegrał we własnej hali z PGE Turowem Zgorzelec 84:90.
Stawka dzisiejszego spotkania była naprawdę wysoka. Nie chodziło tylko o fotel lidera Ligi, ale także o rewanż za poprzedni pojedynek i odbudowanie się po porażce w Gdyni. Niestety Stelmet słabo rozpoczął mecz. Od pierwszych akcji zaliczał wiele strat i popełniał wiele prostych błędów. Od początku na prowadzeniu była ekipa PGE Turowa, jednak goście także nie radzili sobie najlepiej. Spotkali się bowiem z agresywną obroną Stelmetu. W połowie kwarty, zielonogórzanie zaczynali się budzić i coraz częściej kończyć akcje punktami, aż w końcu Aaron Cel, dzięki dwóm dobrym akcjom pod koszem wyrównał wynik. Walka toczyła się punkt za punkt. Bardzo dobrze radził sobie Vladimir Dragicević, a także zobaczyliśmy pierwsze punkty zdobyte przez Terrella Stoglina. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 21:19 i pokazała, że dzisiejszy pojedynek będzie zacięty przez następne 30 minut.
Drugą partię meczu, nasz zespół rozpoczął bardzo dobrze w ataku. Z łatwością punkty zdobyli Adam Hrycaniuk i Kamil Chanas, jednak potem nie było już tak łatwo. Zgorzelecki zespół nie odpuszczał i trzymał się blisko gospodarzy, ale cały czas nie grał na swoim najwyższym poziomie. U rywali, o wynik dbał przede wszystkim świetnie dysponowany Damian Kulig. Jak się potem okazało, goście rozkręcali się i szybko odrobili całe straty i ponownie wyszli na prowadzenie. Długo nie musieliśmy czekać na odpowiedź. Zielonogórzanie z Christianem Eyengą na czele znowu zaprezentowali kilka skutecznych akcji, a o czas szybko poprosił Miodgrag Rajković. Trzeba przyznać, że mecz nie należał do tych o najwyższym poziomie . Obydwie drużyny co chwilę popełniały błędy i grały falami, na zmianę prezentując dobrą koszykówkę i fatalną grę, pełną błędów i chaosu. Po 20 minutach, na niewielkim prowadzeniu byli gospodarze, a na tablicy widniał wynik 39:35.
Po przerwie Stelmet rozpoczął bardzo ofensywnie. Szybko zdobywał punkty, jednak przewaga nie rosła, gdyż Turów także radził sobie dobrze. Po dwóch „trójkach” Aarona Cela, gospodarze wyszli na najwyższy dotychczas prowadzenie- siedmiu punktów. Wydawało się, że będzie już tylko lepiej. Nic jednak bardziej mylnego. Podopieczni Mihailo Uvalina zaczęli ponownie popełniać masę błędów, aż w końcu Turów odrobił wszystkie straty, a nawet przejął prowadzenie. Nasz szkoleniowiec szybko poprosił o czas, który niestety nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Gospodarze co chwila tracili piłki i oddawali ją przeciwnikowi prosto w ręce. Po długiej przerwie, zza linii 6,75m trafił Łukasz Koszarek, ale nie wystarczyło to do poprawy gry zielonogórzan. Stelmet prezentował się bardzo słabo, tymczasem przewaga Turowa powoli rosła. Serbski trener był zmuszony po raz drugi wziąć czas. Krótka przerwa nie wystarczyła i mimo kilku punktów Terrella Stoglina zdobytych w końcówce kwarty, na 10 minut przed końcem spotkania nasz zespół przegrywał 61:69.
Początek czwartej kwarty należał do tych słabszych dzisiaj momentów. Zarówno Stelmet jak i Turów, grały chaotycznie i niedokładnie, Dopiero po dwóch minutach pierwsze dwa „oczka” zdobył Craig Brackins. Chwilę potem Amerykanin nie pomylił się na obwodzie. Jednak cały czas, na prowadzeniu był zespół ze Zgorzelca. Zielonogórzanom zdobywanie punktów wychodził z trudem, ale gdy już się to udało, szybko odpowiadali przeciwnicy. Na dwie minuty przed końcem meczu, przy ośmiopunktowym prowadzeniu Turowa, o czas poprosił Mihailo Uvalin. Przemysław Zamojski i Vlado Dragicević szybko zbliżyli Stelmet na różnicę trzech „oczek”. Końcówka dostarczyła nam ogromnych emocji. Kibice zgromadzeni na trybunach liczyli, ze uda się odrobić niewielkie straty. Niestety, nie udało się i ostatecznie Stelmet musi pogodzić się z porażką 84:90.
Dzisiejsza przegrana oznacza, że rundę zasadniczą Stelmet kończy na drugim miejscu w tabeli z bilansem 17:5. Już za tydzień rozpocznie się druga faza sezonu, tak zwane „szóstki”, gdzie zielonogórski zespół postara się powalczyć o powrót na pozycję lidera przed play-offami.
Stelmet Zielona Góra – PGE Turów Zgorzelec 84:90 (21:19, 18:16, 22:34, 23:21)
Stelmet: Aaron Cel 17, Vladimir Dragicević 14, Terrell Stoglin 10, Łukasz Koszarek 10, Kamil Chanas 8, Christian Eyenga 8, Przemysław Zamojski 6, Adam Hrycaniuk 6, Craig Brackins 5.
Turów: J.P. Prince 21, Damian Kulig 20, Mike Taylor 17, Tony Taylor 8, Filip Dylewicz 7, Ivan Zigeranović 6, Nemanja Jaramaz 6, Jakub Karolak 5, Michał Chyliński 0, Piotr Stelmach 0.