Wczoraj do Zielonej Góry ponownie zawitał Kirk Archibeque. Choć Amerykanin, stanął po drugiej stronie parkietu, został sympatycznie przywitany przez zielonogórskich fanów koszykówki. Po meczu rozmawialiśmy z nim między innymi o tym, jak czuł się, powracając do hali CRS-u.
fot. Aleksandra Krystians
Nikt nie spodziewał się tak dobrej gry z waszej strony…
Kirk Archibeque: Zagraliśmy bardzo dobrze pod koniec trzeciej i w czwartej kwarcie. Niestety mieliśmy za duże straty, które narobiliśmy sobie w pierwszej połowie, kiedy nie graliśmy tak agresywnie w defensywie. Popełniliśmy do tego za dużo strat. Musimy popracować nad tym, aby nie popełniać tylu błędów. Zdecydowanie możemy nazywać się dobrym zespołem i potrafimy walczyć z każdym w tej lidze.
W czwartej kwarcie zdobyliście 39 punktów. To niesamowity wynik!
Tak, dokładnie. Korie wyszedł na boisko i trafiał za każdym razem. To jest właśnie koszykówka. Piłka wpada do kosza, ludzie się emocjonują, nakręcają, a to napędza nas do jeszcze agresywniejszej i szybszej gry.
Słyszałeś owacje, które dostałeś od zielonogórskich kibiców podczas prezentacji? Jak to jest, być tutaj z powrotem?
Oczywiście, że słyszałem. Bardzo to doceniam. Mam dużo świetnych wspomnień związanych z tym miastem, z tą halą i przede wszystkim fanami. Zawsze czuję się dobrze, gdy mogę tu przyjechać. Kocham grać tutaj dla tych kibiców, którzy są naprawdę wspaniali.
Myślisz, że przyjedziesz tu jeszcze ze swoim zespołem w fazie „szóstek”?
Mam nadzieję. To jest naszym celem na ten sezon. Aby znaleźć się w TOP6 musimy po prostu dobrze grać. Zbliża się kilka kluczowych spotkań do których musimy podejść tak, jakby to była już faza playoff. Musimy być skupieni, aby nie pozwolić sobie na żadną wpadkę.
Dziękuję.