Już jutro nasi koszykarze rozegrają kolejne, czwarte spotkanie fazy grupowej Euroligi. Do Zielonej Góry tym razem przyjeżdża Galatasaray Liv Hospital Stambuł. Zapowiada się ciekawy mecz przy pełnych trybunach w hali CRS. Klub apeluje do kibiców, aby „zrobili Turkom piekło” a my wierzymy, że z tego gorącego kotła zwycięsko wyjdą miejscowi i ponownie znajdziemy się w zwycięskim, euroligowym niebie.
Galatasaray Stambuł to kolejny gigant z którym przyjdzie się zmierzyć Stelmetowi. W Turcji to jeden z najsilniejszych zespołów, który w zeszłym roku zdobył po 23 latach mistrzostwo kraju. To także klub z ogromną historią, która sięga początków XX wieku. Przez wiele lat Galatasaray zdążyło zgromadzić wiele trofeów, a także wystąpić w wielu rozgrywkach krajowych i międzynarodowych. Nie ma co ukrywać, ale jutrzejsze starcie może okazać się dla Stelmetu jak dotąd najtrudniejszym w Eurolidze.
Chociaż Galatasaray jest zdecydowanie silniejszym zespołem od zielonogórskiego beniaminka, to nie znaczy, że jesteśmy skazani na porażkę. W pierwszych trzech kolejkach turecka drużyna wypadła nieco poniżej oczekiwań. Po wygranej w Sienie, Galatasaray uległo na własnym parkiecie Olympiacos Pireusowi, a następnie wysoko przegrało w Maladze, gdzie Unicaja po raz kolejny udowodniła, jak silna potrafi być na swoim terenie. Ta postawa jest spowodowana w dużej mierze kontuzjami, jakich doznali Nathan Jawai i Manuchar Markoishvili.
Niedyspozycja czołowych graczy naszego jutrzejszego przeciwnika może ułatwić Stelmetowi zadanie. Jednak to cały czas niezwykle silna drużyna, a pojedynek z nią z pewnością będzie bardzo trudny. Po ostatnich meczach naszej ekipy możemy bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość. Stelmet wreszcie zaczął grać zespołowo, a także poprawił swoją obronę. Efektem tego jest także lepszy atak, co przekłada się na końcowe rezultaty. Bardzo ważne jest także to, że podczas meczu jest nas w stanie zaskoczyć praktycznie każdy gracz. Gdy jednemu idzie słabiej, to znajdzie się inny, który podciągnie zespół. Kto jutro będzie liderem Stelmetu i przysporzy najwięcej problemów Galatasaray?
Czy – podobnie jak przeciwko Montepaschi – Eyenga i Zamojski znów będą mogli tak celebrować zwycięstwo?
(fot. Aleksandra Krystians)
Być może będzie to kapitan, Łukasz Koszarek. Rozgrywający udowodnił w tym sezonie, że jest w stanie dobrze pokierować grą drużyny, a także po raz kolejny pokazał, jak „wali tróję”. Dobrego występu możemy się także spodziewać w przypadku Przemysława Zamojskiego, który od początku sezonu prezentuje wysoką formę. Po incydencie w Słupsku nie ma już śladu, co nasz zawodnik udowodnił w poniedziałek dziurawiąc kosze przy każdej możliwej okazji. Także Vladimir Dragicević, który jako ostatni dołączył do Stelmetu, okazuje się być jednym z silniejszych punktów w ekipie Mihailo Uvalina. Nie można także zapomnieć o naszej gwieździe z Konga. Christian Eyenga przeplata słabsze mecze lepszymi, ale trzeba przyznać, że potrafi pomóc w ważnych momentach, a także uatrakcyjnić kibicom mecz efektownymi wsadami. W spotkaniu z AZS-em Koszalin obudził się natomiast Craig Brackins. Amerykanin słabo rozpoczął sezon, jednak miejmy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej i okaże się on kolejnym mocnym punktem w naszej ekipie.
Początek czwartego euroligowego spotkania Stelmetu o godzinie 19.00. Czego możemy spodziewać się po naszej ekipie? Ciężko powiedzieć, jednak z pewnością zielonogórzanie nie poddadzą się i będą próbować walczyć z turecką potęgą. Jaki będzie tego efekt, przekonamy się jutro.
Agata Zwolak