Po zwycięstwie nad Montepaschi Sieną nie ma czasu osiadać na laurach. Już jutro do Zielonej Góry przyjeżdża kolejny przeciwnik. Stelmet zmierzy się z AZS-em Koszalin i postara się udowodnić, że porażka w Słupsku była tylko wypadkiem przy pracy. Początek spotkania o godzinie 19.00.
Historyczne zwycięstwo w Eurolidze na pewno pozostanie na długo w pamięci wszystkich zielonogórskich kibiców. Tą niesamowitą chwilę będziemy jeszcze wielokrotnie wspominać, teraz jednak czas skupić się na kolejnym zadaniu, które stoi przez ekipą Stelmetu. Kolejnym przeciwnikiem w Tauron Basket Lidze będzie AZS Koszalin- brązowy medalista zeszłorocznych rozgrywek, który słabo rozpoczął ten sezon. Po trzech kolejkach, mają na swoim koncie trzy porażki z Asseco Gdynią,PGE Turowem Zgorzelec i Treflem Sopot. Przyjeżdżając do Zielonej Góry, podopieczni Zorana Sretenovicia, będą chcieli powalczyć o pierwsze zwycięstwo.
Dla akademików na pewno nie będzie to łatwe zadanie. Stelmet, chociaż jeszcze nie w pełni formy, udowodnił w piątek, że potrafi skutecznie walczyć z silnymi europejskimi klubami. Kluczem do sukcesu może okazać koncentracja i podejście do spotkania. Zielonogórscy koszykarze bardzo dobrze zdają sobie sprawę, że AZS to nie jest ta sama półka co Montepaschi, jednak aby zwyciężyć na pewno nie można zlekceważyć rywala.
Jutro ponownie zobaczymy na parkiecie Zbigniewa Białka, który połowę zeszłego sezonu spędził w barwach Stelmetu. Na ile pomógł swojej ekipie i jaki był jego wkład w zdobycie mistrzowskiego trofeum? Tą ocenę pozostawimy już każdemu z was. Ten sezon także nie idzie po myśl Białka, który zaliczał jak dotąd przeciętne występy. W poniedziałek z pewnością będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony przed zielonogórskimi działaczami i kibicami. Nie tylko ten koszykarz łączy swoją przeszłość z naszym miastem. Także Maciej Raczyński spędził w Zielonej Górze parę lat. Rzucający występował najpierw na parkietach pierwszej ligi, a następnie po roku przerwy powrócił do ówczesnego Zastalu, aby występować w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Teraz, w barwach AZS-u Koszalin, jest graczem, który jak dotąd nie wniósł za dużo do gry, a na parkiecie spędza niewiele minut.
Skoro nie Zbigniewa Białka i Macieje Raczyńskiego, to kogo powinni obawiać się najbardziej koszykarze Stelmetu? Koszaliński zespół nie jest co prawda zbiorowiskiem gwiazd, jednak za liderów można uznać amerykańskiego rozgrywającego- Seka Henry’ego, a także amerykańskiego centra- Raymonda Sykesa. Spośród polskich graczy, zagrozić może między innymi Artur Mielczarek, który jest nieobliczalny na obwodzie. Nie zobaczymy natomiast jutro Darrella Harrisa, który doznał kontuzji kości śródstopia i nie jest jeszcze gotowy do gry.
Nie można zacząć bujać w obłokach, jacy to nie jesteśmy dobrzy. Trzeba zapomnieć o tym co było i przygotować się do następnego meczu, który jest dla nas bardzo ważny.– mówił Adam Hrycaniuk. Miejmy nadzieję, że dwa dni wystarczyły Mistrzom Polski do zregenerowania sił i naładowania akumulatorów przed kolejnym pojedynkiem, a wygrana z Montepaschi była etapem przełomowym, po którym będzie już tylko lepiej.