Nie ukrywajmy, faworytem w meczu o Tauron Superpuchar Polski był Stelmet. Jak się okazało, dzisiaj Mistrzowie Polski musieli uznać wyższość ekipy Trefla Sopot. Mecz zakończył się zwycięstwem gości 76:71, a u zielonogórzan pozostał niedosyt po pierwszej partii gry i niesmak po ostatniej kwarcie.
Trefl rozpoczął spotkanie bardzo dobrze z obronie, przez co w pierwszych akcjach nasza ekipa nie mogła wypracować otwartych pozycji rzutowych. Dopiero po paru minutach złą passę przełamał Christian Eyenga. To jednak nie wpłynęło na postawę Trefla, który cały czas grał bardzo agresywnie. Z minuty na minutę zielonogórzanie rozkręcali się, przez co nie pozwolili rywalowi na uzyskanie większej przewagi punktowej, a wynik cały czas był bardzo wyrównany. Biało-zieloni mieli wiele okazji, żeby dogonić Trefl, jednak problemem okazała się skuteczność. Goście trafiali zdecydowanie częściej od podopiecznych Mihailo Uvalina. Końcówka kwarty była zdecydowanie lepsza w wykonaniu zielonogórzan, jednak ostatecznie zakończyła się wynikiem 17:18.
Ponownie początek kwarty, w wykonaniu gospodarzy był słaby. W ciągu dwóch minut zielonogórzanie nie dość, że nie zdobyli żadnego „oczka”, to jeszcze pozwolili Treflowi na łatwe punkty. Trener Stelmetu był zmuszony o wzięcie czasu. Po krótkiej przerwie obudził się Eyenga, który pokazał, dlaczego ma szansę zostać jednym z najlepszych koszykarzy całej ligi. Potrzebował zaledwie paru akcji żeby zdobyć osiem punktów, a przy okazji obudził publiczność efektownym wsadem, czy rzutem za trzy. Razem ze świetną grą Kongijczyka, energia powróciła do całej ekipy, która od razu pokazała agresywniejszą defensywę, a w ataku każdy był w stanie zaskoczyć przeciwnika. Dzięki świetnej grze, zielonogórzanie wyszli na prowadzenie i zakończyli pierwszą połowę wynikiem 39:32.
Po przerwie gra obu ekip był mniej agresywna, jednak nie musieliśmy długo czekać, aby ponownie wywiązała się walka. Choć pierwsze punkty zdobył Chrisitan Eyenga, a następnie Przemysław Zamojski trafił za trzy punkty, to goście nie zamierzali się poddawać. Rozpoczęła się bardzo ofensywna gra. Zobaczyliśmy wiele rzutów z dystansu i spod tablicy. Wydawało się, że przewaga Stelmetu jest już bezpieczna, jednak pod koniec kwarty zielonogórzanie pozwolili Treflowi odrobić część strat i zbliżyć się na sześć „oczek”, którzy przegrywali już tylko 56:51.
Podobnie jak wszystkie poprzednie kwarty, czwartą część meczu, Stelmet rozpoczął słabo, jednak jak się potem okazało, tym razem już nie doczekaliśmy się odrodzenia naszej ekipy. Wykorzystali to koszykarze Trefla Sopot, którzy szybko nie dość, ze nadrobili straty, to jeszcze wyszli na niewielkie prowadzenie. Podbudowani dobrą grą, złapali wiatr w żagle i nie pozwolili sobie na zbyt wiele błędów, a w tym czasie gospodarze nie wiedzieli jak złamać rywala. Po raz kolejny Christian Eyenga wziął na swoje barki ciężar nadrabiania strat. Postraszył dobrymi rzutami, a o czas poprosił Darius Maskoliunas. W ostatnich minutach gra Stelmetu byłą nerwowa i chaotyczna, a to nie wróżyło nic dobrego. Ostatecznie lepsza okazała się drużyna z północy Polski. Trefl Sopot wygrał 76:71 i zdobył drugi z rzędu Tauron Superpuchar Polski.
Na największe słowa uznania zasługuje dzisiaj Christian Eyenga, który był zdecydowanym liderem Stelmetu. Z dobrej strony pokazał się także Adam Hrycaniuk i Marcin Sroka. Mieliśmy także okazję zobaczyć nowego rozgrywającego- Ervinga Walkera, który jednak nie błyszczał. Nie zobaczyliśmy natomiast Russella Robinsona i R.T. Guinna, którzy nie zostali zgłoszeni przez trenera do tego spotkania.
Już w sobotę rozpoczną się rozgrywki Tauron Basket Ligi. Stelmet wybierze się do Kołobrzegu, gdzie powalczy o pierwsze punkty z Kotwicą. Miejmy nadzieję, że nasi zawodnicy wyciągną wnioski z tego pojedynku i za parę dni pokażą się ze zdecydowanie lepszej strony.
Stelmet Zielona Góra – Trefl Sopot 71:76 (17:18, 22:14, 17:19, 15:25)
Stelmet: Aaron Cel 5, Erving Walker 7, David Barlow 3, Kamil Chanas 0, Adam Hrycaniuk 8, Christian Eyenga 29, Craig Brackins 1, Marcin Sroka 8, Przemysław Zamojski 6, Łukasz Koszarek 4.
Trefl: Krzysztof Roszyk 0, Paweł Leończyk 10, Marcin Stefański 8, David Brembly 3, Milan Majstorović 2, Sarunas Vasiliauskas 20, Adam Waczyński 12, Michał Michalak 14, Yemi Gadri-Nicholson 6, Lance Jeter 1.