Od 1 lipca w Stelmecie Zielona Góra Walter Jeklin pełnić będzie funkcję generalnego managera. – Dziś prezes mówił, że w tej chwili jest tyle pracy, że pewne rzeczy trudno jest być może „dotknąć”. W większości trzeba te rzeczy troszeczkę rozdzielić, trzeba uzupełnić i w tym celu tutaj przyszedłem. Żeby z doświadczeniem, którego nabierałem przez wiele lat, próbować zaoferować to, czego to środowisko potrzebuje – mówi Jeklin.
Walter Jeklin (fot. Bartosz Urbański)
Dzisiaj po raz pierwszy został Pan przedstawiony światu jako przyszły pracownik naszego klubu. Po raz pierwszy w historii zielonogórskiej koszykówki zaistnieje funkcja generalnego managera. Jak Pan widzi swoją rolę w reformowaniu zielonogórskiego basketu?
Walter Jeklin: Ja bym tego nie ujął jako „reformowanie”, określiłbym to nieco inaczej. Środowisko, które w tej chwili tutaj istnieje to zdrowe środowisko, to ludzie, którzy są rzetelni i poświęcili bardzo dużo swojej energii, pracy, serca i wszystkich rzeczy, które są potrzebne do rozwoju takiego miejsca i na skutek tego zdarzyło się mistrzostwo, które jest wielkim prezentem dla tych ludzi. Nie mniej jednak w takich sportowych organizacjach w większości pracuje bardzo szeroki skład ludzi. Dziś prezes mówił, że w tej chwili jest tyle pracy, że pewne rzeczy trudno jest być może „dotknąć”. W większości trzeba te rzeczy troszeczkę rozdzielić, trzeba uzupełnić i w tym celu tutaj przyszedłem. Żeby z doświadczeniem, którego nabierałem przez wiele lat, próbować zaoferować to, czego to środowisko potrzebuje. Wychodzę z założenia, że środowisko, które w tej chwili jest w Zielonej Górze i które aktualnie funkcjonuje – powinno być szanowane. Zdaję sobie sprawę, że jestem przyjezdną osobą i jako taki nie mam zamiaru próbować wywracać czegoś do góry nogami. To skutkowałoby negatywnie zarówno dla mnie jak i dla klubu. Chcę zapoznać się ze środowiskiem, podjąć rzetelną próbę poświęcenia się maksymalnie, żeby uzupełnić i żeby tę bazę, która jest stworzona tak rozwinąć, żeby była jeszcze zdrowsza i żeby rozwinąć te rzeczy, które rozwinąć jeszcze bardziej się da.
Pan zna już smak i Euroligi i Eurocup. My jako drużyna i klub doświadczyliśmy tylko tych drugich rozgrywek. Jaka jest różnica dla kibiców i dla organizatorów pomiędzy tymi dwoma rodzajami rozgrywek?
Euroliga jest elitą i sama w sobie wymaga bardzo dużo. Eurocup też ma zespoły, które są bardzo mocne i mogłyby zagrać w Eurolidze, bo ograniczenia, które wynikają z regulaminów, w których istnieje informacja, że pewne państwa nie mogą wystawić więcej niż 4 lub 5 drużyn, sprawiają, że w walce o puchar Europy pojawiają się drużyny na euroligowym poziomie. Ale w gruncie rzeczy Euroliga jest elitą, a Eurocup jest zapleczem Euroligi. Tu jest przeskok. Czasem nie można ocenić tej różnicy na podstawie oglądania tylko wydarzenia na boisku. Natomiast gdyby ktoś miał czas i mógł udać się do takich potentatów jak CSKA Moskwa, Panathinaikos Ateny, Barcelona czy Maccabi Tel Aviv i przez tydzień czasu po prostu chodził od biurka do biurka i od treści do treści zapoznał się z tym jaka to jest machina – wtedy złapałby się za głowę i pomyślał: oj, daleko jeszcze do tego. Tu jest tej haczyk. Haczyk jest w tym, że wśród zespołów euroligowych znajdują się giganci, którzy mają za sobą potworną instytucję i ogromne zaplecze finansowe, które jest w taki czy inny sposób zawsze zabezpieczone i nie ulega zmianom związanym z koniunkturą czy innymi rzeczami. Pod tym względem trudno dorównać. Ale w momencie, gdy taką szansę się ma – trzeba ją godnie wykorzystać i zaprezentować się z jak najlepszej strony.
Dziś odbyła się pierwsza konferencja po sezonie 2012/2013 dotycząca składu osobowego drużyny na przyszły sezon. Jak Pan widzi skład na kolejny sezon, jakich graczy Pan chciałby zobaczyć w barwach Stelmetu w przyszłym roku?
Uważam, że najważniejszym w tej chwili jest zbudowanie składu, który będzie w stanie rozegrać co najmniej 16 meczów w Europie i podołać w Tauron Basket Lidze walce o kolejne mistrzostwo. To jest ta równowaga. To będzie trudne ze względu na to, że zawodnicy często będą wyjeżdżać, ponadto natężenie meczów jest dość spore. A to sprawia, że nadchodzący sezon będzie wymagający, skład musi być zrównoważony, szeroki, taki, w którym dobrego zawodnika ze zniżką formy będzie w stanie zastąpić równie dobry inny zawodnik. Każda jednostka, która będzie w zespole będzie bardzo ważna.
źródło: www.basketzg.pl