Środa zwykle kojarzyła się z meczami rozgrywanymi w europejskich pucharach, jednak tym razem to Tauron Basket Liga rozegra swój pojedynek w ten dzień tygodnia. Zielonogórzanie, będący samodzielnym liderem tabeli, udają się na Mazowsze, gdzie w Radomiu czeka na nich wiecznie waleczny i bardzo dobrze dysponowany w tym sezonie zespół Rosy.
Radomianie obecnie są jednym z 4 naprawdę równie grających zespołów w TBL. Prowadzeni przez Mariusza Kamińskiego zawodnicy z bilansem 19:8 zajmują 3. miejsce w lidze, wyprzedzając chociażby PGE Turów Zgorzelec. Taka pozycja w TBL to przede wszystkim zasługa świetnej obrony zespołowej, dobrej skuteczności z dystansu całej drużyny oraz niezaprzeczalnie wielkich dokonań poszczególnych graczy indywidualnie. Ogrom pracy Mike’a Taylora oraz Danny’ego Gibsona (średnio łącznie 31 pkt/mecz) w zdobywaniu punktów i asystowaniu napędza radomską machinę. Pod koszem solidnie radzi sobie John Turek, który już kilka sezonów temu udowodnił swoją wartość na boisku. Wspiera go Kim Adams, specjalista od zbiórek i efektownych akcji. Co ponadto? Świetni Polacy, zarówno doświadczeni, jak i młodzi – radomianin Łukasz Majewski potrafi brać na siebie odpowiedzialność w ważnych meczach i momentach spotkania. Dochodzą do tego młodzi i ambitni Damian Jeszke, Michał Sokołowski oraz Daniel Szymkiewicz – doskonałe przykłady nadziei polskiej koszykówki. Na sam koniec warto powiedzieć parę słów o weteranach – człowieku-instytucji ROSY, Jakubie Zalewskim, oraz o Urosu Mirkoviciu – kilka lat temu ulubieńcu zielonogórskiej widowni. Ci dwaj gracze, choć nie tak istotni w rotacji co wcześniej wymienieni, nadal są kluczowym elementem układanki coacha Kamińskiego.
W odpowiedzi mamy Stelmet – aktualnego lidera ligi. Ostatnio nie zachwycają, jednak wiąże się to ze znacznie zintensyfikowanymi treningami. Cel jest jeden – być najmożliwiej jak tylko się da przygotowanym na play-offy i najważniejsze mecze sezonu. Klasę pokazali jednak w piątek polscy liderzy – Łukasz Koszarek, nazywany bez przesady profesorem, pokazał, iż potrafi jednocześnie punktować i asystować (pokaźne double-double – 19 pkt, 14 as). Doskonałe zawody – po raz kolejny z rzędu – zanotował Aaron Cel. Po tym zawodniku zawsze chcielibyśmy widzieć taką dyspozycję.
Lekki niedosyt pozostawiają Quinton Hosley, który mimo tego i tak sporo daje zespołowi w obronie oraz jak na razie kompletnie niewidoczny Jure Lalić – całkowicie, jak się okazało, nieprzygotowany fizycznie do gry.
Jak obie drużyny zaprezentują się w hicie następnej kolejki? Przekonamy się w środę wieczorem, od godziny 19:00.
Czytaj także: Typujemy układ par w playoff