Stelmet, po niedzielnym pojedynku w Zgorzelcu jest o krok od mistrzostwa. Do zdobycia tytułu pozostało już tylko lub aż jedno zwycięstwo. Czy zielonogórzanie dopełnią dzieła i powrócą już jutro na tron?
Finałowe starcia pokazały, że zarówno Turów jak i Stelmet są mocnymi zespołami, a z pewnością żadnemu zespołowi nie można odjąć ambicji i woli walki. Dzięki temu zobaczyliśmy pięć emocjonujących spotkań, z których każde zgotowało gorącą atmosferę na parkiecie i trybunach.
Pierwsze dwa starcia w Zgorzelcu zakończyły się zwycięstwem gospodarzy. W pierwszym meczu, faktycznie Turów okazał się lepszy od Stelmetu, jednak dwa dni później, zielonogórzanie nawiązali walkę i do końca byli o krok od zwycięstwa. Kiedy rywalizacja przeniosła się do Zielonej Góry, zaczęło się dziać w zespole coś dobrego. Już nie pojedynczy gracze potrafili postawić się Turowowi i walczyć o zwycięstwo, a każdy z ekipy miał wpływ na końcowy wynik. W trzecim meczu, o wygranej zadecydowała nerwowa końcówka, a w czwartym spotkaniu, Stelmet pewnie pokonał Turów.
Jak przyznawali zielonogórzanie, z meczu na mecz jest coraz trudniej. Udając się do Zgorzelca na piąty pojedynek, wiedzieli, że powtórzenie sukcesu z ostatniego spotkania jest praktycznie niewykonalne. Faktycznie, przez trzy kwarty, podopieczni Saso Filipovskiego męczyli się z gospodarzami, a problemem ponownie okazała się być słaba na obcym terenie skuteczność. Za to czwarta partia meczu nie pozostawiła złudzeń, kto przybliży się do upragnionego złota. Stelmet pokonał tam Turów 19:7 i doprowadził do stanu 3-2 na swoją korzyść.
Chevon Troutman w akcji/fot.Aleksandra Krystians www.foto-inspiracja.pl
Jak przyznał po meczu Aleksander Czyż, widać, że zielonogórski sztab szkoleniowy świetnie spisał się w rozszyfrowaniu taktyki aktualnych mistrzów Polski. Dzięki temu, Stelmet był w stanie zatrzymać ich swoją obroną. Silny skrzydłowy Turowa dodawał, że muszą szybko nieco zmienić taktykę, jeśli chcą zaskoczyć zielonogórzan. Jednak, czy wystarczające zmiany są możliwe w ciągu niespełna dwóch dni?
Stelmet po świetnym meczu, „nie może zwariować” jak to trafnie ujął kapitan zielonogórzan, Łukasz Koszarek. Nasi gracze po prostu muszą zagrać z taką samą intensywnością jak w dotychczasowych spotkaniach, nie odpuszczać w obronie, która jest ich wielkim atutem i słuchać trenera, co jak widać przynosi duże korzyści.
Jeśli Stelmet nie pozwoli wytrącić się z równowagi i dotrwa w dobrym stylu do końca spotkania, ma spore szanse na zdobycie mistrzostwa. Dodatkowym wzmocnieniem dla zielonogórskiej ekipy będzie twierdza CRS, która wypełni się po brzegi. Bilety na to spotkanie są bowiem wyprzedane już od dwóch dni. Czy we wtorkowy wieczór będziemy świadkami historycznego, drugiego mistrzostwa? Przekonamy się już jutro od godziny 20.00. Szykuje się kolejne starcie na miarę wielkiego finału!