Stelmet Zielona Góra zwycięża w Lublinie z tamtejszą Wikaną Startem 86:73. Najlepszym strzelcem gospodarzy okazał sie Bryon Allen z 27 punktami na koncie. W Stelmecie dominował Steve Burtt (25 pkt). Dobre zawody rozegrał również Przemysław Zamojski (13 pkt).
Pierwsza kwarta inauguracyjnego spotkania wicemistrzów Polski należała do bardzo wyrównanych. Lublinianie stawiali twarde warunki, pokazując, że nie boją się podopiecznych Andrzeja Adamka. Wynik otworzył rzutem trzypunktowym Przemysław Zamojski, jednak drużyna z Lubelszczyzny nie pozwala potem na zbyt wiele. Po siedmiu minutach i rzucie Bryona Allena zrobiło się 10:8 dla gospodarzy. Całe szczęście ostatnie minuty należały do zielonogórzan i wynik po pierwszych dziesięciu minutach – 14:10 dla Stelmetu.
Druga odsłona meczu to już zdecydowanie lepsza postawa graczy z Winnego Grodu. Skutecznie zbierał Aaron Cel, rzuty z gry perfekcyjnie kończył Steve Burtt, a swoje dla drużyny robił świetnie dysponowany od pierwszych minut Chevon Troutman. Ostatnią próbą trzymania wyniku przez lublinian był lay-up Łukasza Diduszko, po którym było tylko 20:19 dla Stelmetu. Wtedy jednak niesamowity run 13:0 drużyny zielonogórskiej i wynik 33:19 mocno zdystansował rywali. Niestety, kolejne minuty stały pod znakiem kompletnie nieskutecznej gry obu zespołów. Aurę nieudanych akcji odczarował dopiero Marcel Wilczek po stronie Startu na niewiele 60 sekund do końca. Mimo przestoju, zielonogórzanie utrzymali wysokie prowadzenie do końca pierwszej połowy meczu. Po 20 minutach wynik 37:23 dla przyjezdnych. Po stronie Stelmetu przewodził Steve Burtt, natomiast lublinian ratował od wyższej straty niesamowitą grą Bryon Allen.
Po przerwie do ataku przystąpili zawodnicy Pawła Turkiewicza. Udało im się nawet zniwelować stratę do ośmiu „oczek” (32:40), lecz Stelmet nie pozwalał gospodarzom na więcej, trzymając ich na ok. 10 punktów. Problemy rozpoczęły się po tym, jak „trójkę” trafił Burtt, ustanawiając wynik na 50:37. Zastój w grze zielonogórzan po tej akcji, zarówno w ataku, jak i obronie, z pewnością zszargał nerwy wielu fanom Stelmetu. Stan 50:48 i coraz większe rozochocenie po stronie lubelskiego teamu wyrwały gości z letargu. Mimo wszystko, koniec trzeciej kwarty nie napawał optymizmem – zielonogórzanie przegrali tę część spotkania 21:32 i wygrywali zaledwie trzema punktami – 58:55.
Steve Burtt kolejny raz pokazał, że to będzie jego sezon (fot. Aleksandra Krystians)
Słabsza gra zmobilizowała zespół wicemistrzów Polski do poprawy i pokazania, kto jest lepszym. Dwie szybkie trójki Zamojskiego i Daniela Johnsona pozwoliły odzyskać bezpieczny, kilkunastopunktowy dystans. Potem było już tylko lepiej. Po kolejnym celnym rzucie zza łuku Łukasza Koszarka było 75:59. Z kolei po udanym wejściu pod kosz Burtta było już 84:65. Ostateczny wynik spotkania to 86:73 dla przyjezdnych z Zielonej Góry. Gracze Stelmetu udowodnili, że nie bez powodu są typowani na liderów. Martwi jednak parę elementów, takich jak zbyt łatwe tracenie dużej, wypracowanej przewagi czy dyspozycja Quintona Hosley’a, od którego wymaga się zdecydowanie więcej niż tylko 8 punktów na bardzo niskiej skuteczności, choć w obronie prezentował się akurat bardzo dobrze. Być może T2 jak zwykle będzie rozkręcał się z meczu na mecz.
Najwięcej punktów dla ekipy gospodarzy zdobył fenomenalny dzisiejszego wieczoru Bryon Allen (27 pkt). 12 „oczek” uzbierał za to Robert Lewandowski. W drużynie Stelmetu brylował Steve Burtt, zdobywając aż 25 punktów.
Wikana Start Lublin – Stelmet Zielona Góra 73-86 (10:14, 13:23, 32:21, 18:28)
Wikana: Allen 27, Lewandowski 12, Billing 11, B. Diduszko 6, Ł.Diduszko 5, Wilczek 4, Szymański 3, Czujkowski 3, Śmigielski 2, Wojdyła 0
Stelmet: Burtt 25, Zamojski 13, Koszarek 11, Troutman 10, Hrycaniuk 9, Hosley 8, Johnson 5, Kucharek 3, Chanas 2, Cel 0