Udało się! Stelmet przełamał swoją złą passę odniósł trzecie zwycięstwo na parkietach Tauron Basket Ligi. AZS Koszalin, który przyjechał dziś do Zielonej Góry, nie był w stanie pokonać gospodarzy, którzy pokazali, że są w stanie grać na dobrym poziomie.
Po ostatnich słabych meczach Stelmetu, dzisiaj na halę CRS-u przychodziliśmy z niepewnością, co dziś pokaże zielonogórska ekipa. Na początek spotkania, dwa „oczka” zdobył Qyntel Woods, lider koszalińskiego zespołu. Szybko jednak o odpowiedź postarali się gospodarze. Na początek z kontry, wynik wyrównał Daniel Johnson, a następnie siedem punktów z rzędu zdobył dla nas Aaron Cel. AZS nie odstawał jednak i dzięki zespołowej grze, pilnował, aby wynik był bliski remisu. U podopiecznych Andrzeja Adamka nie było jednak tak dobrze, jakbyśmy tego oczekiwali. Gra naszej drużyny wydawała się być nieco chaotyczna, a skuteczność w ataku także nie powalała. Gdy po dwóch celnych „trójkach” goście wyszli na prowadzenie, o czas poprosił szkoleniowiec zielonogórzan. Stelmet z trudem próbował gonić Koszalin i ostatecznie po 10 minutach przegrywał 19:22.
Druga kwarta nie rozpoczęła się po naszej myśli. Szybko swoją przewagę powiększyli goście. Na szczęście po krótkim przestoju, na dystansie nie pomylił się Łukasz Koszarek, który chwilę później wyrównał wynik. W tym czasie AZS zdążył się zagotować i szybko popełnił parę błędów i przewinień. Stelmet wykorzystał to, i po punktach Steve’a Burtta wyszedł na minimalne prowadzenie. Rozpoczęła się zacięta walka punkt za punkt. Obydwie ekipy grały agresywnie, a wynik był bliski remisu. W końcu, rezultat przechylił się na korzyść gospodarzy. Po efektownym wsadzie Quintona Hosleya i celnym rzucie za trzy Burtta, mieliśmy na swoim koncie siedem punktów przewagi. O czas poprosił Igor Milicić. Krótka przerwa nie odmieniła jednak losów tej połowy. AZS był bez szans. W ostatnich minutach, praktycznie nie istniał na parkiecie, przez co gospodarze stopniowo powiększali swoje prowadzenie i ostatecznie, schodzili do szatni z wynikiem 44:31.
Quinton Hosley (fot. Aleksandra Krystians)
Po przerwie Stelmet wyszedł na boisko jeszcze bardziej zmotywowany. Koszykarze rozpoczęli szybką i agresywną grę, a w efekcie przewaga cały czas rosła. Zielonogórzanie grali zespołowo, dzielili się piłką, czego dawno nie widzieliśmy. W tej partii każdy z graczy na boisku przyczynił się do tego wyniku, jednak pierwsze skrzypce odgrywał Hosley, aktywny zarówno w grze ofensywnej jak i defensywnej. AZS nie zamierzał się poddawać i nadal przysparzał Stelmetowi problemy, nie był jednak w stanie zatrzymać ekipy Andrzeja Adamka. Na 10 minut przed końcem spotkania gospodarze prowadzili 67:48.
Ostatnia partia meczu, nie przyniosła nam zbyt wielu emocji. Choć AZS jeszcze walczył, Stelmet nie pozwalał na odrobienie strat i spokojnie pilnował rezultat spotkania. Zielonogórscy zawodnicy nie grali już z taką energią jak w trzeciej kwarcie. W naszym zespole dało się odczuć rozluźnienie. Na szczęście nie przełożyło sięto na wynik meczu. W końcu, po 40 minutach Stelmet zwyciężył 91:79 i jako pierwszy pokonał w tym sezonie akademików z Koszalina.
Dziś zobaczyliśmy więcej zespołowej gry. To, co ostatnio zarzucano Stelmetowi, czyli zbiór indywidualistów, dziś nie miało miejsca. Dodatkowo nasz zespół grał szybciej i agresywniej. Zielonogórzanie musieli sobie dziś radzić bez kontuzjowanego Adama Hrycaniuka, na szczęście jego brak nie przełożył się na postawę drużyny. Miejmy nadzieję, że dzisiejsza wygrana to nie jednorazowy dobry mecz, a przełamanie i teraz wszystko będzie podążało w dobrą stronę. Kolejny sprawdzian, czeka nas już w środę.
Stelmet Zielona Góra – AZS Koszalin 91:79 (19:22, 25:9, 23:17, 24:31)
Stelmet: Steve Burtt 19, Quinton Hosley 16, Łukasz Koszarek 16, Aaron Cel 15, Daniel Johnson 15, Chevon Troutman 8, Maciej Kucharek 2, Przemysław Zamojski 0, Kamil Chanas 0, Patryk Pełka 0.
AZS: Qyntel Woods 24, Goran Vrbanc 20, Dante Swanson 14, Garrick Schreman 9, Szymon Szewczyk 8, Piotr Stelmach 3, Artur Mielczarek 1, Devon Austin 0, Piotr Dąbrowski 0, Oskar Rybicki 0, Łukasz Pacocha 0.