Nie milkną echa spotkania w Gdyni. Na temat obecnej sytuacji w Stelmecie i atmosferze wokół klubu rozmawiamy z naszym współpracownikiem Kacprem Pupinem z portalu ofens.co.
Mecz z Asseco. Dobra taktyka Dedka, strefa i trzy żądła w ataku. Jak oceniasz postawę Stelmetu w tym spotkaniu.
Kacper Pupin: Postawę trzeba ocenić jednoznacznie źle. Wobec przegranej z tak niedoświadczonym zespołem, jakim jest Asseco nie można przejść obojętnie i powiedzieć, że „nic się nie stało”. Nie dzieje się dobrze. Strefa postawiona przez trenera Davida Dedka sparaliżowała graczy Stelmetu. Bezradność. Taka była odpowiedź zielonogórzan. Pick and roll zupełnie nie funkcjonował nawet wtedy, kiedy Asseco broniło „każdy swego”, tak jak w poprzednich spotkaniach. Dedek wykorzystał pełny potencjał swoich zawodników, a Filip Matczak rozegrał najlepszy mecz w PLK w swojej karierze. To nie może jednak usprawiedliwić tak słabej postawie zespołowej Stelmetu.
Kibice żądają głów i krytykują. Padają nazwiska trenera Adamka, Steve’a Burtta, Przemka Zamojskiego. Czy faktycznie potrzeba aż tak radykalnych zmian?
KP: Nie potrzeba. Jeszcze nie. Jeśli w następnych kilku spotkaniach nie nastąpi znacząca poprawa gry Stelmetu, wtedy przyjdzie pora na poważne ruchy. Może się okazać, że już w tym tygodniu praktycznie pożegnamy międzynarodowe rozgrywki. Trzeba będzie skupić się na lidze, a tam do ostatecznej rozgrywki jeszcze dużo czasu. Czekam i liczę na jakieś ocknięcie trenera Andrzeja Adamka i liczę na to, że zawodnicy wypracują z nim nowe, lepsze rozwiązania taktyczne. Potrzeba większego zaangażowania Chevona Troutmana w ofensywie. Czy Stelmet stać na to, by na zawodnika o takim potencjale nie było żadnej zagrywki? Może to nieuzasadniona wiara, ale wciąż mam nadzieję na powrót Przemysława Zamojskiego do skutecznej gry. Póki co nie wnosi zupełnie nic do rotacji wicemistrza Polski. Niech w końcu coś drgnie w procesie budowania team spirit. To jednak też rola trenera. W swojej karierze nie był jeszcze w tak trudnej sytuacji i musi udowodnić, że potrafi się z tym zmierzyć.
W zeszłym sezonie też przegraliśmy w Gdyni a w playoff- mimo chwil zwątpienia – wygraliśmy 3-1. Czy narzekania kibiców mimo wszystko nie są zbyt wczesne?
Nie uważam, by kibice narzekali. Po prostu często trafnie opisują sytuację Stelmetu i mają do tego prawo. Skoro jest źle, to nie można mówić, że jest dobrze. Oczywiście nie mówię tu o personalnych atakach na zawodników, czy trenera, bo to jest bardzo nie w porządku. Mam nadzieję, że i w tym sezonie na koniec sezonu okaże się, że Asseco to rywal o wiele słabszy od Stelmetu w ostatecznym rozrachunku.
Dużo o tej nadziei i wierze, ale tak trudno jest szukać jakichkolwiek pozytywów w grze Stelmetu, że na tę chwilę tylko to nam pozostaje.