Dziś najlepszym strzelcem spośród koszykarzy Stelmetu był Przemysław Zamojski. Nasz zawodnik, który w ostatnich tygodniach prezentował się zdecydowanie poniżej swojego poziomu, dziś zdobył 21 „oczek”. Po meczu rozmawialiśmy z nim na temat powrotu do formy i problemów zielonogórskiej ekipy.
Przemysław Zamojski (fot. Aleksandra Krystians)
Co się dzisiaj stało? Szybki powrót do formy?
Przemysław Zamojski: Nic się nie stało. Po prostu ciężko pracowałem na treningach i wiedziałam, że w końcu kiedyś ta forma wróci. Przecież nie mogę grać cały sezon na takim poziomie jak to do tej pory robiłem.
Jesteś zadowolony z tego meczu mimo porażki?
Właśnie nie jestem zadowolony. Mamy bilans 0:5 w Eurocupie, chcieliśmy w końcu wygrać przed naszą publicznością. Nie udało się po raz kolejny. Nie ma się co załamywać, będziemy walczyć dalej i postaramy się o jakieś zwycięstwo.
Jednak twoja indywidualna postawa dzisiaj była godna podziwu.
Dziękuję, ale nie o to chodzi. Drużyna nie wygrywa i z tego nie ma żadnych rezultatów.
Co zaważyło na tej dzisiejszej przegranej?
Myślę, że kolejny raz gra falami, niesystematyczne wykonywanie poleceń. Mieliśmy momenty, kiedy graliśmy agresywnie w obronie, jednak cały czas musieliśmy gonić. Pozwoliliśmy rywalowi zbudować dużą przewagę. Później, praktycznie całe spotkanie goniliśmy, a to zabiera właśnie najwięcej sił. Kiedy zeszliśmy na sześć punktów straty, to myśleliśmy, że będzie to taki punkt zwrotny. Otrzymaliśmy w odpowiedzi „trójkę”. To była taka syzyfowa praca.