Zawodnicy Artura Gronka mieli sporo czasu na szlifowanie formy przed play-offami – po spotkaniu z PGE Turowem Zgorzelec mieli aż sześć dni pracy w Zielonej Górze. W sobotę zagrają w kolejny meczu na własnym terenie – do Winnego Grodu przyjeżdża osłabiony i walczący o przetrwanie Polfarmex Kutno.
Kutno jeszcze do niedawna było zespołem, który swoim potencjałem mógł spokojnie myśleć o ćwierćfinałach. Ściągnięcie do drużyny Dardana Berishy i dobrze zapowiadającego się Devante Wallace’a miało być zapewnieniem walki o jak najwyższe cele. Niestety, kryzys sportowy (spowodowany z kolei kryzysem finansowym) doprowadził do dramatycznej sytuacji zespołu. Polfarmex rozstał się ze swoimi gwiazdami (Berisha powędrował do Włoch, Wallace gra obecnie w Mieście Szkła Krosno), a wieloletni szkoleniowiec Jarosław Krysiewicz musiał pożegnać się ze stanowiskiem. Zespół prowadzony przez Krzysztofa Szablowskiego nie ma praktycznie szans na utrzymanie, więc jedyne, co pozostało, to walka o zakończenie sezonu z twarzą…
Nikt nie czaruje się, że Polfarmex może poszaleć w Zielonej Górze. Farmaceuci walczą o przetrwanie, zmagając się z niepłaceniem, a w ostatnim czasie również z kontuzjami. Dwóch świetnie spisujących się ostatnio graczy (Jacek Jarecki, Maksym Sałasz) pauzuje. Bez nich i tak mocno przetrzebiona kadra Polfarmeksu traci bardzo wiele. Na kogo jednak może liczyć Szablowski?
Pod koszami walczy Kanadyjczyk Michael Fraser, dobry na zbiórce w obronie i ataku. Za rozegranie odpowiadają młodzi Sebastian Kowalczyk i Grzegorz Grochowski, wspierani przez filigranowego D.J Thompsona. Nigeryjski rzucający Obi Emegano nie stanowi wielkiego zagrożenia, lecz na pewno zapewnia trwałą rotację. Ważną rolę odgrywa kapitan Michał Gabiński, a przez braki na ławce pierwszopiątkowym graczem stał się Arkadiusz Kobus.
Ta polsko-zagraniczna mieszanka nie imponuje, ale przeciwnika i tak należy szanować. O 15 w sobotę okaże się, czy Zastalowcy sprostali i pokazali się jako mistrzowie.