Już dziś pierwszy mecz półfinałowej serii playoff Stelmetu Zielona Góra z AZS-em Koszalin. Co musi się wydarzyć, aby do finału awansowali zielonogórzanie, a co by uczynili to gracze AZS-u. W naszym kolejnym panelu redakcyjnym prognozują redaktorzy Agata Zwolak i Kacper Pupin oraz Paweł Mytlewski z Radia ESKA Zielona Góra.
Kto wygra rywalizację Stelmet-AZS i dlaczego będzie to Stelmet?
Agata Zwolak: To proste, Stelmet wygra tę serię. Cel jest jasno postawiony: stanąć na najwyższym stopniu podium i w przyszłym sezonie zagrać w Eurolidze. Nie ukrywajmy, ale na tym etapie rozgrywek, AZS jest najłatwiejszym przeciwnikiem i jeśli zielonogórzanie faktycznie myślą o złocie, to nie powinni mieć najmniejszych problemów z pokonaniem kolejnej ekipy z Pomorza. Mamy zespół, w którym drzemie potencjał, który trzeba wykorzystać, a półfinały są najlepszą do tego okazją.
Kacper Pupin: Po tym, co zobaczyliśmy w ćwierćfinale nic nas już nie powinno zaskoczyć. Stelmet najpierw sprawiał wrażenie zespołu zupełnie nieprzygotowanego do najważniejszej części sezonu, a w ostatnim meczu z Czarnymi pokazał w końcu to, na co wszyscy liczymy: walkę, determinację i konsekwencję w realizowaniu taktyki trenera Uvalina. Wydaje mi się, że Stelmet, który odbudował swoje morale, stosunkowo łatwo upora się z przeciwnikiem z północy Polski. AZS to dotychczas największa niespodzianka tegorocznych playoffów, która jednak nie będzie w stanie sprostać „odrodzonemu” Stelmetowi. Zielonogórzanie są lepszym zespołem, co udowadniali już wielokrotnie i nie wierzę w ich niepowodzenie. Mamy lepszych zawodników na „niskich” pozycjach, a nasi podkoszowi powinni uporać się z Darrellem Harrisem.
Paweł Mytlewski: Nie ma się co oszukiwać. Mamy dużo mocniejszą pakę od Koszalina. Przewaga Stelmetu jest widoczna na każdej pozycji. Wiadomo, że AZS jest bardzo zmotywowany po zwycięstwie nad Treflem Sopot, ale nie uważam aby Akademicy na „oparach euforii” potrafili dojechać dalej niż do półfinału. Na tym etapie skończy się ich udział w zabawie pod nazwą Tauron Basket Liga.
Kto wygra rywalizację Stelmet-AZS i dlaczego będzie to AZS?
Agata Zwolak: Z natury jestem optymistką, ale w tym przypadku mam przeczucie, że lepszy okaże się AZS Koszalin. Dlaczego? Ponieważ to zespół nieobliczalny, który udowodnił, że nie boi się w tej lidze nikogo. W pierwszej rundzie playoff pokonał Trefl Sopot 3:1 i pokazał kawał dobrej koszykówki. Trzeba podkreślić to, że AZS zawsze gra do końca i w najważniejszych momentach potrafi przechylić wynik na swoją korzyść. Poza tym, w tym sezonie było już wiele niespodzianek. Mistrz i wicemistrz Polski zakończyli swoją grę w ćwierćfinałach, to teraz czas, aby ekipa z Koszalina, która pierwszy raz w historii jest w pierwszej czwórce ligi, pokonała faworyzowany Stelmet.
Kacper Pupin: AZS może zwyciężyć, jeśli koszalinianie zagrają lepiej niż w zwycięskich spotkaniach z Treflem Sopot, a w Stelmecie pojawi się jakiś nowy „problem”. Zielonogórzanie będą pod presją awansu do finału, a AZS Koszalin już nic nikomu nie musi udowadniać. Jeśli koszalinianie mieliby wygrać, to na pewno nie dojdzie do spotkania numer „5”, bo piątego meczu w serii ze Stelmetem w CRS-ie się nie wygrywa.
Paweł Mytlewski: Wykluczam taką możliwość. Jedynym atutem AZS-u w starciu ze Stelmetem jest luz psychiczny. Oni mogą, my – musimy wygrać. To bardzo komfortowa sytuacja, ale absolutnie nie zwiększa szans koszalinian na wejście do finału.
Mój typ na wynik całej rywalizacji. Którzy zawodnicy będą kluczowi w tych pojedynkach?
Agata Zwolak: Chciałabym wierzyć w krótkie 3:0 dla zielonogórzan, ale myślę, że AZS postawi trudne warunki i zwycięży w przynajmniej jednym spotkaniu. Mam nadzieję, że tym razem nasza drużyna nie polegnie na własnym parkiecie, a także postara się o zwycięstwo w Koszalinie. Po ciężkiej serii pięciu spotkań z Energą, nasi koszykarze, tym razem nie będą chcieli tak długo męczyć się z AZS-em. To na pewno nie będą łatwe spotkania i o wyniku mogą decydować detale. Ekipa rywala na pewno podejdzie do tej serii z pokładami pozytywnej energii, a także będzie grała z mniejszą presją, jednak zielonogórscy zawodnicy mają większe doświadczenie na tym etapie rozgrywek.
Jeżeli chodzi o kluczowego gracza, to ciężko mi kogokolwiek wskazać. Stelmet udowodnił nam, że nawet przy słabszym występie Hodge’a czy Koszarka są wstanie odnieść zwycięstwo. W tym sporcie liczy się wynik całego zespołu, a gdy któryś z graczy ma gorszy dzień, to o wynik walczą inni. Tak też jest u zielonogórzan i będzie to na pewno atutem w zbliżającej się rywalizacji.
Kacper Pupin: Mój typ to wynik 3:1 dla Stelmetu. Dla naszego zespołu bardzo ważne będzie powstrzymanie podkoszowych AZS-u. Kluczowy zawodnik? Nie tym razem. Mamy (mam nadzieję) w końcu drużynę, w której każdy wie, za co odpowiada i pokazuje, że można na niego liczyć. Będzie dobrze, bo to, co złe jest już za nami.
Paweł Mytlewski: 3-1. Podejrzewam, że na awans zapracuje cały zespół, ale najjaśniejszymi jego punktami będą Quinton Hosley i Marcin Sroka. Quint w play-offach gra cudownie. Jest zaangażowany w walkę i wyczynia wielkie rzeczy w obronie. Marcin Sroka jest natomiast dobrym duchem drużyny, a w dodatku ma świetną rękę do „trójek”. W dodatku dwa trybiki na pozycji numer jeden wydają się pracować o wiele lepiej niż jeszcze kilka tygodni temu.