Walka do samego końca, zawziętość oraz determinacja nie wystarczyły do pokonania faworyta turnieju eliminacyjnego Euroligi w Ostendzie – Uniksu Kazań. Rosyjski zespół po bardzo nerwowej końcówce pokonał zielonogórzan 90:86. Po 22 punkty w ekipie z Rosji zdobyli Keith Langford i Curtis Jerrells. 30 „oczek” zanotował z kolei fenomenalny Steve Burtt Jr.
Obie drużyny weszły w początek spotkania bardzo nerwowo. Niestety, przebiegało to na niekorzyść zawodników Stelmetu. Wynik otworzył świetnie dysponowany dziś Curtis Jerrells. Błyskawicznie odpowiedział Łukasz Koszarek rzutem trzypunktowym, jednak to Unics grał zdecydowanie lepiej i nie zamierzał się zatrzymywać. Prowadzenie rosło, od stanu 8:3 po rzucie Keitha Langforda do zagrania 2+1 D’or Fischera, wyprowadzającego kazańczyków na 16:8. Podopieczni Andrzeja Adamka mieli problemy ze skutecznością i organizacją gry ofensywnej. Na niewiele zdała się zmiana Koszarka na Steve Burtta, która miała poprawić rozegranie. Proste straty, niecelne rzuty, punkty zdobywane tylko po szczęśliwych dobitkach – błędy perfekcyjnie wykorzystywali zawodnicy rosyjskiego zespołu. Szwankowała również obrona – gracze tacy jak Langford czy Konstantinos Kaimakoglu bez problemów mijali zielonogórzan. Efekt? Koniec pierwszej kwarty wynikiem 23:13 dla Uniksu.
Druga kwarta stała pod znakiem dalszej dominacji faworytów eliminacji. Kazań kontrolował wynik meczu, ciągle dystansując zespół z Winnego Grodu na 8-10 punktów. Rozgrywali się rezerwowi, tacy jak Viktor Sanikidze czy Dmitrij Sokołow. Przewaga to wzrastała, to malała – gracze Stelmetu nie byli w stanie wyraźnie zbliżyć się do rywala. Przy stanie 33:21 trener Adamek timeoutem próbował przywrócić swoich zawodników na odpowiednie tory. Gra nieco się ożywiła, wzrosło zaangażowanie w obronie. Po rzucie z półdystansu Adama Hrycaniuka zrobiło się 34:25, lecz odpowiedź Uniksu była natychmiastowa. Trafienia fenomenalnych Jerrellsa i Langforda doprowadziły do stanu 39:27. Niewiele zmieniło się do końca pierwszej połowy. Zdominowany Stelmet przegrywał 46:32, a istny koncert grali duet Langford-Jerrells – zdobywcy łącznie 27 punktów z 46 drużyny.
Adam Hrycaniuk pokazał się z dobrej strony (fot. Aleksandra Krystians)
Po przerwie bardzo dobrze i zdecydowanie zaatakowali zielonogórzanie. Dwie udane akcje Burtta z rzędu oraz świetne dogranie w wolną strefę podkoszową do Hrycaniuka pozwoliły na zniwelowanie straty do ośmiu punktów. Kolejne dobrze konstruowane akcje i celne rzuty odnowiły wiarę w zespole. Po profesorsku pogrywał sobie Burtt (9 punktów na początku trzeciej kwarty). Po ataku z kontry i wykończeniu Hrycaniuka zrobiło się tylko 50:48. Run Stelmetu 16:4 mocno zaskoczył kazańczyków. Nie pomógł czas wzięty przez trenera Pedoulakisa. Otworzył się w międzyczasie Quinton Hosley. Popularny „T2” wyregulował celowniki (0/7 z gry w pierwszej połowie) i po jego dwóch akcjach był remis 52:52. Na tym skończyła się jednak gra do jednego kosza. Unics odżył i znów zaczął, a w szeregi zielonogórzan wkradały się błędy w ataku. Po doskonałych zagraniach ofensywnych i rzucie z dystansu Kaimakoglu zrobiło się 64:54. Takim wynikiem zakończyła się ostatecznie przedostatnia część meczu.
Stelmet nie miał zamiaru odpuszczać. Ostatnie 10 minut rozpoczęli świetnie gracze zielonogórscy, niwelując straty do czterech punktów – 61:65. Dobrze w polu trzech sekund radził sobie Daniel Johnson, po którego akcji 2+1 zrobiło się już tylko 64:67. Pochód polskiej drużyny powstrzymali niezastąpieni Langford i Jerrells, których efektowna akcja wyprowadziła Kazań na 74:66. Impulsem do mocniejszej gry mogłoby być przewinienie techniczne dla Langforda. Jednak poza jedną akcją Burtta nie wydarzyło się nic, co mogło zbliżyć zielonogórzan do Kazania. „Technika” dostał chwilkę później wspomniany Amerykanin i zdawało się, że Stelmet już się nie podniesie. Jednak na dwie minuty przed końcem strata znów wynosiła tylko cztery „oczka”. A po trójce Burtta przewaga Uniksu zmalała do jednego punktu. Wtedy rozpoczęła się wojna na mocne nerwy i pewne rzuty. Raz jedna, raz druga strona oddawała wolne. Niestety, obronną ręką wyszedł w tym boju Uniks Kazań – niecelny rzut osobisty Hosley’a na sieden sekund do końca i zbiórka Langforda zaprzepaściły szanse zielonogórzan na występ w półfinale turnieju kwalifikacyjnego.
Steve Burrt był dziś jak… Walter Hodge (fot. Aleksandra Krystians)
Końcowy wynik – 90:86. Trzeba jednak pochwalić zawodników Stelmetu za niezłomną postawę i walkę do końca. Wygrało doświadczenie, którego – niestety – w ekipie z Kazania jest więcej. Liderami kazańczyków okazali się być niesamowici dziś Langford i Jerrells – obaj zanotowali po 22 punkty. Genialne zawody po stronie Stelmetu rozegrał Steve Burtt, autor 30 „oczek”. Wyrównany bój z taką drużyną jak Unics może być dobrym prognostykiem na rozpoczynający się za tydzień sezon Tauron Basket Ligi. Dobrze rozplanowana ofensywa, wykorzystywanie graczy wysokich i szybki obwód – zespół Andrzeja Adamka wygląda naprawdę obiecująco.
Unics Kazań – Stelmet Zielona Góra 90-86 (23:13, 23:19, 18:22, 26:32)
Unics: Langford 22, Jerrells 22, Sanikidze 13, Kaimakoglu 12, Fischer 6, Zisis 5, Sokołow 5, White 3, Bykow 2, Lichodej 0, Gurbanow 0, Panin 0
Stelmet: Burtt 30, Johnson 16, Hrycaniuk 13, Koszarek 13, Hosley 7, Troutman 4, Zamojski 3, Cel 0, Chanas 0, Kucharek 0, Zywert 0, Pełka 0
Aleksander Piskorz