Zdecydowanie, nie taki początek gry w europejskich pucharach sobie wyobrażaliśmy. Choć każdy z nas wiedział, jak silny jest przeciwnik, mieliśmy nadzieję na ciekawy, pasjonujący mecz. Tymczasem oglądaliśmy stałą dominację Lokomotivu Kubań Krasnodar, który pokonał zielonogórzan.
Na początku tego sezonu, emocji dostarczyły nam najpierw eliminacje do Euroligi, w których Stelmet odpadł niestety szybko, jednak zaprezentował się z dobrej strony, a następnie losowanie grup do tegorocznych rozgrywek EuroCup. W końcu, doczekaliśmy się pierwszego spotkania w europejskim pucharze, a już na pierwszy rzut trafił nam się niezwykle silny przeciwnik- Lokomotiv Kubań Krasnodar.
Rosyjska potęga, gdy wyszła na parkiet w Zielonej Górze, od pierwszej akcji pokazała, jakie piekło chce dziś zgotować gospodarzom. Nasi koszykarze mieli duży problem z grą rywala, przez co od razu pozwolili wyjść rywalom na prowadzenie. Po czerech łatwych punktach, na dystansie nie pomylił SIĘ Quinton Hosley, jednak to nie oznaczało, że będzie już lepiej. Na kolejne punkty musieliśmy czekać ponad dwie minuty, kiedy to znowu na obwodzie skuteczny okazał się Aaron Cel. Goście cały czas dominowali, a Stelmet nie miał pomysłu na grę. Przez moment wydawało się, że zielonogórzanie zaczynają wchodzić w mecz. Zmniejszyli straty do czterech „oczek”. Co z tego, skoro już po minucie Lokomotiv miał na swoim koncie dwa razy więcej punktów… Przerwa dla trenera Andrzeja Adamka nie wpłynęła na grę naszych zawodników. Do końca kwarty oglądaliśmy zagubionych na parkiecie, popełniających błędy zielonogórzan. Na dodatek ciężko było o jakąkolwiek grę w defensywie. Rosjanie w ataku robili co chcieli, a dzięki temu na koniec pierwszej kwarty prowadzili 31:14.
Druga partia meczu rozpoczęła się równie beznadziejnie. Lokomotiv bez problemów powiększył przewagę do 21 punktów. Stelmet, chociaż znajdował się już w bardzo złej sytuacji, nie zamierzał się poddawać. Podjęcie walki, to może zbyt duże słowa, ale dwie skuteczne akcje pod koszem Chevona Troutmana na tyle zaniepokoiły Rosjan, że o czas poprosił Sergey Bazarevich. Rosyjska ekipa była jednak nie do zatrzymania. Stelmet nieco poprawił swoją ofensywę, ale w obronie nie był w stanie zagrozić niczym przeciwnikowi. Dobrze pokazał się u nas Aaron Cel, który powalczył pod koszem. Ciężko jednak tutaj chwalić nasz zespół, który dalej nie mógł złamać bariery 20 punktów straty. Po drugiej kwarcie gospodarze przegrywali 29:51.
Po przerwie zobaczyliśmy szybszą i bardziej agresywną grę Stelmetu. Nasi gracze wyszli na parkiet z nową energią i postanowili odrabiać straty. Przy tak silnym przeciwniku zadanie to okazało się niezwykle trudne. U zielonogórzan obudził się nieco niewidoczny w pierwszej połowie Steve Burtt. Lokomotiv, choć nadal był poza naszym zasięgiem, zaczął popełniać błędy, co pozwoliło na niewielkie zbliżenie się do Rosjan. Na chwilę publiczność ożywiła efektowna akcja Burtt-Hosley zakończona wsadem naszego skrzydłowego. To jednak cały czas nie wystarczało aby nawiązać wyrównaną walkę z Krasnodarem, który ponownie odskoczył na ponad 20 punktów. Po czwartej kwarcie gospodarze przegrywali 53:76.
Ostatnia kwarta niczym nie różniła się od poprzednich trzech. Niestety nie udało się rozegrać wyrównanego i zaciętego spotkania, o możliwości zwycięstwa już nie mówiąc. Zielonogórzanie starali się, walczyli, ale to było zdecydowanie za mało jak na takiego rywala. Ostatecznie Stelmet uległ 78:97, a inaugurację rozgrywek EuroCup z pewnością nie zaliczyć do udanych. Cóż, jedyne co możemy jeszcze napisać, to, że liczymy na zdecydowanie lepszą postawę w kolejnych meczach na arenie międzynarodowej. Już za tydzień Stelmet wybierze się do Grecji. Czasu jest nie wiele, a do poprawy mnóstwo. Miejmy nadzieję, że taki mecz już się nie powtórzy.
Stelmet Zielona Góra – Lokomotiv Kubań Krasnodar 78:97 (14:31, 15:20, 24:25, 25:21)
Stelmet: Quinton Hosley 14, Steve Burtt 13, Łukasz Koszarek 12, Aaron Cel 11, Daniel Johnson 11, Chevon Troutman 6, Przemysław Zamojski 5, Adam Hrycaniuk 4, Maciej Kucharek 2, Kamil Chanas 0, Patryk Pełka 0.
Lokomotiv: Derrick Brown 23, Anthony Randolph 15, Simon Krunoslav 15, Nikita Kurbanov 12, Richard Hendrix 10, Aaron Miles 6, Maxim Grigoryev 5, Eugeny Voronov 5, Malcolm Delaney 4, Nikita Balashov 2, Alexey Zhukanenko 0, Andrey Zubkov 0.
fot.Aleksandra Krystians