Kontynuujemy cykl oceniający siłę poszczególnych formacji Stelmetu Zielona Góra. Wczoraj byli rozgrywający, a dziś Karol Szendi zajął się rzucającymi obrońcami.
Chanas, Cesnauskis (już w Śląsku) i Zamojski – fot. Aleksandra Krystians
SG (Shooting Guard)
Przemysław Zamojski – Zamoja nikomu nie trzeba szerzej opisywać. Strzelec czystej krwi. Świetnie wychodzi po zasłonach do pozycji rzutowych. Jeśli się wstrzeli potrafi rzucać za 3 nawet na 100% skuteczności jak w ostatnim meczu zeszłego sezonu zasadniczego Euroligi przeciwko Olympiacosowi Piraeus. Trafił wtedy wszystkie 6 rzutów zza łuku i zdobył 22 pkt. Niestety Przemek ma wciąż drobne niedostatki w dwóch elementach gry. Pierwszy z nich to gra w obronie. Z reguły gra poprawnie, ale niestety zbyt często zdarzają mu się proste wpadki jak np. pozwalanie na wejścia od linii za plecami czyli tzw. back door. Drugi mankament, nad którym Przemek musi wciąż pracować to kozioł. Niestety Zamoj nie dysponuje w tym elemencie umiejętnościami takimi jak Koszarek. Co sprawia, że jego kozłowanie przy pressingu przeciwnika mocno grozi stratą. W finałach ubiegłego sezonu pojawiło się stwierdzenie „Zamojski w koźle” i wcale nie było ono pozytywne. Niemniej jednak Zamoj to rasowy fighter, na którego zdecydowanie zwracają uwagę przeciwnicy z całej Europy.
Kamil Chanas – Jest traktowany w Zielnej Górze jak swojak. Równy chłopak z osobliwym poczuciem humoru dość szybko zaskarbił sobie sympatię wszystkich kibiców. Choć jest to ciekawe, bo pochodzi z Wrocławia, a koszykarska Zielona Góra zawsze miała kompleks wielkiego Śląska Wrocław i co tu dużo mówić chemii między naszymi miastami nigdy nie było. Kamil jest klasycznym SG z dobrym rzutem z dystansu co niejednokrotnie udowadniał w TBL osiągając skuteczności rzędu 42% w sezonie. Jego kolejnym dużym atutem jest umiejętność trafiania rzutów sytuacyjnych, których często mam wrażenie nie trafiłby nikt inny. Moim zdaniem solidny zmiennik dla Zamoja. Jednak obawiam się, że liczba minut jaką będzie on spędzał na parkiecie wcale nie będzie większa niż w zeszłym sezonie gdy wynosiła 13,8 na mecz. Jeśli Burtt okaże się tak dobrym combo jak malują go wszelkie dostępne informacje to Chanas może mieć problem z pojawianiem się na parkiecie na dłużej niż 10 minut. Jedyny ratunek w trenerze Adamku, który podobno zdecydowanie bardziej lubi rotować graczami niż jego poprzednik. Może zechce dać Chanasowi trochę więcej czasu wystawiając Zamojskiego na pozycji numer 3? Byłoby fajnie, bo często kosze zdobywane przez Kamila są tymi podrywającymi kibiców do wzmożonej aktywności.
cdn.
Jutro pozycja SF czyli niscy skrzydłowi.
Karol Szendi