Niedzielne popołudnie okazało się być miłe i przyjemne dla zielonogórskich kibiców. Trefl Sopot nie miał szans w starciu z rozpędzonym Zastalem. Sopocka drużyna uległa gospodarzom aż – bardzo miły początek ferii!
Pierwsze minuty całkowicie należały do Zastalu – zielonogórzanie zdominowali gości na tablicach i zaciskali obronę. Dobre otwarcie zaliczyli Thomas Kelati i Adam Hrycaniuk, których punkty wyprowadziły zielonogórzan na 14:5. Nieudany początek mieli Nikola Marković i Filip Dylewicz, przez co ciężar gry musieli wziąć na siebie inni gracze – wyróżniał się w tym młody Michał Kolenda. Mimo to sopocianie nadrobili straty (w pewnym momencie 11-punktowej) i doprowadzili do stanu 24:21.
Druga kwarta wyglądała podobnie do samego początku. Ponownie udało się gospodarzom uzyskać dwucyfrowe prowadzenie (40:30) i Zoran Martić potrzebował przerwy technicznej, aby doprowadzić swój zespół do porządku. Nie pomogła interwencja trenera – rozpędzony Zastal dalej powiększał przewagę (49:34). Swoje grali Przemysław Zamojski i Armani Moore, wyrastając na liderów tej części meczu. Zielonogórzanie dali radę rzucić aż 32 punkty w kwarcie i do szatni schodzili z wynikiem 56:38.
Do końca meczu nie zmieniło się nic szczególnego – już w połowie trzeciej kwarty prowadzenie sięgnęło 30 punktów, wybijając tym samym sopocianom z głowy jakiekolwiek myśli o zwycięstwie. Na parkiet wchodziła zielonogórska młodzież, a zawodnicy śrubowali indywidualne statystyki.
Zastal wygrał aż 102:78 i z uśmiechem przygotowywać się będzie do kolejnego meczu.
Stelmet BC Zielona Gór – Trefl Sopot 102:78 (24:21, 32:17, 24:13, 22:27)
Stelmet: Moore 15, Djurisić 14, Zamojski 13, Kelati 12, Hrycaniuk 11, Gruszecki 10, Koszarek 8, Majchrzak 7, Vaughn 7, Florence 5, Zywert 0, Der 0
Trefl: Kolenda 16, Ireland 16, Karolak 10, Laser 7, Dylewicz 6, Marković 6, Kulka 6, Mielczarek 5, Śmigielski 4, Stefański 2, Majewski 0