Po rozjechaniu przez krasnodarską lokomotywę oraz porażce na własne życzenie z WKS-em Śląsk Wrocław, zielonogórzanie wyruszyli na wyprawę do gorącej Grecji, gdzie w Salonikach rozegrają swój drugi mecz w Pucharze Europy.
PAOK Saloniki (obecnie trzecie miejsce w greckiej lidze) w świeżo rozpoczętym sezonie rozegrał na razie tylko dwa spotkania, licząc zarówno krajowe rozgrywki, jak i Eurocup. Co ciekawe, oba pojedynki kończyły się dogrywkami. Wpierw podopieczni Soulisa Markopoulosa pokonali na własnym parkiecie AGO Rethymno Aegean 88:79, choć potrzebowali dodatkowych pięciu minut. W tym meczu błyszczeli Amerykanie – Marc Antonio Carter oraz Julian Vaughn, zdobywcy odpowiednio 19 i 15 punktów. Z kolei trzy dni później grecki team wyruszył do sąsiedniej Turcji na inauguracyjny mecz w Eurocupie. Ich pierwszy przeciwnik – Karsiyaka Izmir – na własnym terenie walczył bardzo mocno. Odzwierciedla to fakt, iż do wyłonienia zwycięzcy potrzebowano aż… dwóch dogrywek! Ostatecznie to Grecy cieszyli się z wygranej – mecz zakończył się wynikiem 87:81 dla PAOK-u, a liderami byli Jake Odum (22 pkt) oraz Kostas Haralampidis (19 pkt).
To właśnie wymienieni zawodnicy najwięcej znaczą w zespole znad Morza Egejskiego. Jednak trzeba pamiętać, iż jest to zespół bardzo drużynowy – trener Markopoulos rotuje całą meczową dwunastką, co sprawia, iż na parkiecie ciągle utrzymywana jest świeżość. Jakie odpowiedzi szykuje Stelmet?
PAOK to nie Lokomotiv i zwycięstwo jest w zasięgu Stelmetu (fot. Aleksandra Krystians)
Pewną normą będzie stwierdzenie, iż najwięcej oczekujemy od lidera – Steve Burtta. Amerykański superstrzelec w każdym meczu udowadnia, że jest tu po to, by dawać drużynie zwycięstwa, choć liczymy, że zacznie też dostrzegać na parkiecie swoich kolegów. Konieczna będzie też dobra dyspozycja pozostałych zagranicznych graczy Stelmetu – Daniela Johnsona, Chevona Troutmana oraz przede wszystkim – Quintona Hosley’a. Zbawienna byłaby (w końcu!) skuteczność zza łuku Przemysława Zamojskiego oraz skupienie pozostałych liderów z polskimi paszportami – Łukasza Koszarka, Adama Hrycaniuka i Aarona Cela.
Wielu obserwatorów basketu stawia coraz to większe znaki zapytania przy sformułowaniu „forma Stelmetu Zielona Góra”. Mamy nadzieję, iż podopieczni trenera Andrzeja Adamka udowodnią swój potencjał oraz to, iż realnie myślą o sukcesie w Tauron Basket Lidze i – co teraz jest ważniejsze – Pucharze Europy. Wszystko wyjaśni się już jutro od godziny 18:00. Przypomnijmy tylko, iż mecze zielonogórzan będzie można zobaczyć na kanale TVP Sport.