Po głośnym zwycięstwie nad PGE Turowem Zgorzelec, kończącym pierwszą rundę rozgrywek Tauron Basket Ligi, czas zacząć drugą część sezonu zasadniczego. Pierwszym rywalem serii rewanżowej będzie jeden z beniaminków polskiej ekstraklasy – Wikana Start Lublin.
Czy Russell Robinson znów zabłyśnie w CRS? (fot. Aleksandra Krystians)
Drużyna z Lubelszczyzny pierwszej połowy sezonu na pewno nie zaliczy do udanych. Lublinianie na 15 spotkań zdołali wygrać tylko 3, przegrywając – często zdecydowanie – pozostałe 12 pojedynków. Dla lubelskiego beniaminka pierwszy sezon w TBL okazał się być brutalną rzeczywistością – zespół, stworzony w zdecydowanej większości z zawodników młodych i pierwszoligowych, zwykle nie jest w stanie poradzić sobie z doświadczonymi ekipami. Nie wystarczają świetne osiągnięcia, jakimi może popisać się lider Wikany – Bryon Allen. Zdobywający średnio w każdym spotkaniu ok. 19,5 punkta Amerykanin doskonale zaaklimatyzował się polskich realiach. Gorzej jest i było z pozostałymi obcokrajowcami – Derek Billing już jakiś czas temu pożegnał się z zespolem, nie wnosząc do niego jakiejkolwiek jakości. Z kolei sprowadzony niedawno Vance Cooksey, który w meczach miał robić różnicę, grał bardzo przeciętnie i również z się pożegnano. Na jego miejsce sprowadzono Isaaca Wellsa, który przeciwko zielonogórzanom zadebiutuje w TBL.
Wiele nadziei ciągle wiąże się z Robertem Lewandowskim – polskobrzmiący Amerykanin ciągle jednak gra, mówiąc delikatnie, bardzo przeciętnie, a nie ma co ukrywać – trener Paweł Turkiewicz widział w nim podstawowego centra, zbierającego i przede wszystkim punktującego. Od kogo również mają zależeć losy meczu? Polskimi liderami zdają się być bracia Diduszko, zamiennie notujący dobre występy. Również jakość może wnieść doświadczony Tomasz Wojdyła.
Co na to odpowiadają gracze Stelmetu? Braki mogą być widoczne w szczególności w pomalowanym – zagrożony jest występ kontuzjowanego w starciu przeciwko zgorzelczanom Adama Hrycaniuka. W tej sytuacji jedynym nominalną centrem pozostaje Daniel Johnson, który wciąż nie gra tego, czego od niego oczekują i włodarze klubu, i kibice. Wiele z pewnością będzie zależeć od formy graczy pierwszej piątki – asysty Koszarka, zbióki i punkty Cela oraz celne rzuty z dystansu Zamojskiego są podstawową bronią Stelmetu. Czas, aby dobrze zagrał Quinton Hosley – tyczy się to w szczególności ofensywy, gdyż do obrony „T2” nie można mieć zastrzeżeń. Spojrzenia skierowane pewnie będą również w kierunku Russella Robinsona, który doskonałym finiszem przeciwko mistrzom Polski zaskarbił sobie sympatię fanów z Zielonej Góry.
Murowanym faworytem meczu jest oczywiście gospodarz – Stelmet. Wiadomo jednak, że beniaminków nie można lekceważyć. To spotkanie trzeba spokojnie wygrać, kontrolując jego przebieg przez 40 minut.
Pojedynek już od 17:00 w Hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego. Zapraszamy do zielonogórskiej areny do wspierania biało-zielonych!.
Aleksander Piskorz