Czarna seria graczy z Winnego Grodu trwa. Trzecia w ciągu siedmiu dni porażka zielonogórskiego Stelmetu stała się faktem – przegrywamy z greckim PAOK-iem Saloniki 66:85. I to w fatalnym stylu.
Pierwsze punkty w środowym spotkaniu zdobył Julian Vaughn, pakując piłkę z góry po udanej akcji zespołowej Greków. Jednakże wicemistrzowie Polski szybko pokazali swoje możliwości – pięknym atakiem coast-to-coast popisał się Daniel Johnson, a kilkanaście sekund później za trzy punkty trafił Przemysław Zamojski. Jak się okazało, było to zbawienne dla dzisiejszej formy „Zamoja” – minutę później reprezentant Polski po raz drugi umieścił piłkę w koszu rzutem z dystansu. Mimo celnych „trójek” Stelmetu, wynik przez większość pierwszej kwarty oscylował w okolicy remisu. Działo się to dzięki głównie dzięki dobrej dyspozycji zagranicznych graczy PAOK-u – wspomnianego wcześniej Vaughna, Marc Antonio Cartera oraz Kevina Langforda. Na dwie i pół minuty do końca pierwszej części meczu za trzy trafił Cristos Saloustros, a w kolejnej akcji punktował spod kosza Langford – dało to gospodarzom najwyższe dotychczas prowadzenie 17:12. Sytuację nieco unormował Quinton Hosley akcją 2+1 oraz Łukasz Koszarek „trójką”, jednak to Stelmet po dziesięciu minutach minimalnie przegrywał – 20:21. Trener Andrzej Adamek bardzo dużo rotował składem zielonogórskiej drużyny, przez co prawie wszyscy gracze pojawili się na parkiecie.
Niestety, druga kwarta nie rozpoczęła się dla Stelmetu tak dobrze jak pierwsza. Dwie straty z rzędu i szybkie ataki PAOK-u wyprowadziły zespół grecki na prowadzenie 26:20. Chwilę później sztab szkoleniowy zielonogórzan wziął czas, by spróbować uspokoić grę gości – strata siedmiu punktów w niecałe półtorej minuty nie napawała optymizmem. Złą passę przełamał Koszarek punktami z kontry. Nadal jednak przewaga greckiego zespołu wynosiła ponad sześć „oczek”, a co więcej – na koncie drużyny z Winnego Grodu w ciągu 4 minut pojawiło się aż 5 strat. Otuchy zarówno graczom, jak i kibicom dodawał Hosley – popularny „T2” dwukrotnie wykończył akcje efektownymi dunkami. Brakowało jednak wsparcia pozostałych zawodników. Niewiele pomagało nawet wzięcie czasu przez sztab grecki – brakowało zespołowości w ataku, a punkty zdobywane były jedynie po zagraniach indywidualnych. Sytuację poprawiło wejście na parkiet Koszarka, który ponownie przymierzył zza linii 6,75m. Wynik zmalał na 38:33. Nieskuteczna obrona, niepotrzebne faule oraz kolejne straty doprowadziły jednak ponownie do wysokiej przewagi PAOK-u – 45:33. Takim też rezultatem zakończyła się pierwsza połowa. Wśród gospodarzy wyróżniał się Vaughn oraz Saloustros – zdobywcy odpowiednio 11 i 10 punktów. W drużynie z Zielonej Góry 10 „oczek” zanotował Łukasz Koszarek. Prognozy przed drugą połową nie były dobre – trzeba było wiele zmienić, by realnie myśleć o zwycięstwie.
Stelmet przegrywa trzeci mecz z rzędu (fot. Aleksandra Krystians)
Po przerwie gra zielonogórzan jakby drgnęła – ruszył atak, i to z udziałem wszystkim graczy. Zza łuku celnie przyłożył Steve Burtt, jak na razie będący cieniem samego siebie. Ten zryw nie trwał jednak dłużej niż minutę – po chwili wszystko wróciło do tego, co można było widzieć w kwarcie drugiej. Greccy zawodnicy jak natchnieni trafiali z dystansu, a Stelmet skupiał się przede wszystkim na zagraniach indywidualnych. W dodatku podczas jednej akcji staw skokowy podkręcił Adam Hrycaniuk. Gdy Georgios Dedas trafił po raz trzeci w meczu za trzy, tablica wyników pokazywała 58:41 dla Greków. Liczba strat rosła proporcjonalnie do coraz mniej przyjemnego wyrazu twarzy trenera Adamka. Mimo tragicznie wyglądającej gry Stelmetu, gościom udało się nadrobić jeden punkt i po trzech kwartach rezultat wynosił 64:53 dla gospodarzy z Salonik.
Ostatnia część pojedynku została mocno zainaugurowana przez PAOK. Grecy od razu trafili z dystansu oraz wykorzystywali rzuty wolne. Na ich korzyść szła również beznadziejna dyspozycja pod tablicami wysokich graczy z Winnego Grodu. Mieliśmy w międzyczasie istne widowisko niecelnych rzutów. Po pięciu minutach PAOK zdobił cztery, a Stelmet sześć punktów. Szybki czas wziął wtedy sztab greckiej drużyny, a ten dał Grekom nową motywację do zdobywania kolejnych punktów. Po chwili stan wynosił 78:61 i było już przesądzone, że ten mecz zakończy się porażką zielonogórzan. Ostateczny, końcowy wynik to 85:66 dla gospodarzy. Stelmet pokazał, iż brak w drużynie tego, co bardzo często decyduje o dyspozycji całego zespołu – chemii. Na próżno było szukać gdzieś team spirit i tak dalej. Trzeba coś zrobić, bo jeśli będzie tak dalej, ciężko będzie walczyć o naprawdę wysokie cele.
PAOK Saloniki – Stelmet Zielona Góra 85:66 (21:20, 24:13, 19:20, 21:13)
PAOK: Saloutros 17, Langford 12, Vaughn 12, Dedas 9, Charalampidis 8, Carter 7, Tsochlas 7, Kakaroudis 6, Liapis 4, Margaritis 3, Odum 0
Stelmet: Koszarek 14 (8 as), Johnson 11, Burtt 11, Zamojski 10, Hosley 8, Troutman 8, Cel 2, Hrycaniuk 2, Kucharek 0