To była batalia do dosłownie ostatniej sekundy. Mistrzowie Polski, choć walczyli dzielnie przez całe spotkanie, ulegli Partizanowi Belgrad 80:81 po dogrywce…
Świetne wejście w mecz zaliczył Julian Vaughn – center Zastalu trzykrotnie zapakował piłkę do kosza i wyprowadził gospodarzy na 6:2. Zielonogórzanie skupiali swój atak na strefę podkoszową, gdzie obrońcy Partizanu nie spisywali się dobrze w pierwszych minutach. W ślady Vaughna poszli Vlado Dragicević i Przemysław Zamojski – mistrzowie Polski dzięki tej trójce wygrywali 16:10. Goście mieli tymczasem kłopoty na zbiórce i ze skutecznością. Choć robili wiele, by dogonić Zastal, wciąż pozostawali kilka punktów za gospodarzem meczu. W ostatnie dwie minuty Partizan zmniejszył straty do dwóch „oczek” (18:20), jednak na parkiecie o wiele lepiej wypadali Zastalowcy.
W drugiej kwarcie uaktywnił się Karol Gruszecki, który powiększał dorobek Stelmetu. Wtórował mu James Florence – trójka strzelca zielonogórzan na 28:18 skłoniła serbski sztab do wzięcia timeoutu. Polska drużyna uciekała Partizanowi. Niestety, Belgrad to zespół zmotywowany do walki. Trójki Branislava Ratkovicy i Williama Hatchera doprowadziły do serii 10:2 dla gości i dwucyfrowa różnica stopniała do zaledwie dwóch punktów (28:30). Artur Gronek musiał po raz pierwszy prosić o przerwę…
Hatcher dalej punktował, doprowadzając do remisu 30:30. Odpowiedzi Dragicevicia i Łukasza Koszarka zabezpieczyły jednak prowadzenie dla gospodarzy (35:30). Gra Zastalu idealna nie była, lecz najważniejsze było utrzymywanie prowadzenia. Korzystnie prezentowali się Dragicević, Gruszecki i Vaughn, zaś reszta zespołu nadal gotowa była do jeszcze większego wysiłku.
Po przerwie meczu Partizan w ciągu trzech minut znów doprowadził do remisu (40:40). Atak nie przebiegał po myśli Zastalu, co łatwo mogli wykorzystać goście. Sprawę w swoje ręce wziął Koszarek, zdobywając aż dziewięć punktów z rzędu (49:40) – tak zdecydowane uspokojenie sytuacji było niezbędne dla powstrzymania ambitnych Serbów. Aby jednak długo utrzymać prowadzenie, potrzebna była konsekwencja w grze pod każdym względem. Przegrywanie zbiórki i pozwalanie Partizanowi na punkty drugiej szansy zrównały oba zespoły. Przy 51:48 atmosfera była gorąca – całe szczęście trójkę trafił w ostatnich sekundach Florence i zdystansował rywala na sześć punktów.
W ostatniej części spotkania było już 58:51, jednak Partizan znów powrócił – punkty Adina Vrabaca i Stefana Bircevicia dały wynik 58:57. Trener Gronek znów musiał reagować, aby konsekwentnie budowana przewaga nie prysła w ciągu dwóch minut. Od połowy kwarty trudno było którejś ze stron uciec. Zmieniła to dopiero trójka Zamojskiego (64:59) – rzut o tyle ważny, że poza zwiększeniem przewagi Zastalu, był też przełamaniem „Zamoja”, który chybił poprzednie cztery rzuty. Partizan za sprawą Vrabaca i Urosa Lukovicia próbował zagrozić – goście znów remisowali 66:66. Przełomowym momentem była jednak strata Serbów na 13 sekund przed końcem (Zastal prowadził jedynie 67:66). Rzuty wolne, które dostał Thomas Kelati po faulu Ratkovicy, niewiele pomogły (68:66) – piłkę mieli jeszcze Serbowie i to z realną szansą na zdobycie punktów… Stało się – Bircević trafił spod kosza, Stelmet miał dwie sekundy i remis 68:68 na tablicy. Nic się nie zmieniło – DOGRYWKA!
Rozgorzała wojna nerwów – kwestia zwycięstwa zależała od skutecznej egzekucji rzutów wolnych i rzutów w trumnie. Minutę przed końcem czasu Partizan wyszedł na 77:76. Arcyważny rzut trafił po tym Kelati (79:77), podrywając kibiców z siedzisk. Niestety…. trafienie Vrabaca na jedynie 2,5 sekundy przed końcem dawało przewagę Serbom (81:80). Nie udało się już odrobić tej straty….
81:80 dla Partizanu. Czy to będzie krzyżyk dla Zastalu w Champions League?
Stelmet BC Zielona Góra – Partizan Belgrad (20:18, 15:12, 19:18, 14:20, d. 12:13)
Stelmet: Koszarek 17, Dragicević 14, Kelati 12, Florence 8, Vaughn 8, Gruszecki 8, Zamojski 6, Hrycaniuk 4, Moore 3, Djurisić 0
Partizan: Bircević 19, Vrabac 16, Ratkovica 15, Luković 13, Hatcher 9, Koprivica 6, Marinković 2, Pot 1