Sytuacja jest zero-jedynkowa – albo Zastalowcy wygrają z Szolnoki Olaj we wtorkowym spotkaniu albo możemy niemal praktycznie pożegnać się z ewentualnym awansem z grupy. Pozycja mistrza Polski może się bowiem nieodwracalnie skomplikować…. Nie pozostaje nic innego jak zawalczyć do skutku!
Węgierski zespół legitymuje się takim samym bilansem co Zastal (1:3), jednak stracił o wiele więcej punktów w swoich spotkaniach – zajmuje przez to piąte miejsce w tabeli, podczas gdy Stelmet plasuje się na czwartej lokacie. Mimo to wynik pojedynku z Szolnoki może przesądzić o losie obu drużyn. Wszyscy rywale – poza Spirou Charleroi – stanowią wielkie zagrożenie, nie można więc w ciemno zakładać zwycięstw…
Kogo trzeba zatrzymać w ekipie z Węgier? Przede wszystkim rodzimą gwiazdę parkietu, Davida Vojvodę. Węgier jest niekwestionowanym liderem (15,8 pkt, 4 zb, 3,5 as) i głównie dzięki jego grze Szolnoki trzymają poziom. Wtóruje mu Czarnogórzec Milos Borisov, który dokłada po 12 punktów i również cztery zbiórki. Ważnym punktem zespołu zdają się być Amerykanin James Kinney (najlepszy asystent) oraz Kanadyjczyk Ryan Wright. Pozostałą część składu tworzą doświadczeni zawodnicy z Węgier oraz Aleksa Popović, Czarnogórzec, którego możemy pamiętać z gry dla Buducnostu Podgorica.
Zastalowcy są w formie – pokazała to m.in. koncertowa pierwsza kwarta meczu z Krosnem. Całe spotkanie wyglądało jednak tak, jak wyobrażają sobie kibice. Można mówić, że rywal był z niższej półki (wszak to beniaminek ligi), jednak po ostatnich porażkach taka postawa cieszy niezmiernie. Trzeba pamiętać, że prawdziwym testem będzie dopiero wtorkowy pojedynek – wtedy to okaże się, czy okazałe zwycięstwo w lidze przekłada się na lepszą grę w Lidze Mistrzów.
Mecz z Szolnoki Olaj już we wtorek o 18:30!