Dramatyczny przebieg spotkania! Decyzje sędziów w ostatnich sekundach podyktowały warunki spotkania – niestety, ale niekorzystnie dla Zastalu. Przegrywamy 76:81….
Wynik spotkania otworzyli goście z Ludwigsburga za sprawą dobitki Rocky’ego Trice’a. Na odpowiedź Zastalowców przyszło nam nieco poczekać – dopiero po niemal dwóch minutach punkty dla mistrzów Polski zdobył Vlad Moldoveanu. Niemiecki zespół minimalnie prowadził, lecz po rzucie z półdystansu Łukasza Koszarka udało się doprowadzić remisu 7:7. Przewagę zielonogórzanie osiągnęli po raz pierwszy dopiero po pięciu minutach, lecz nie trwało to długo – grający świetnie w pierwszych minutach Trice trafiał dwukrotnie z dystansu, pozwalając Olbrzymom na prowadzenie – 10:9. Przyjezdni grali agresywnie w obronie, wielokrotnie faulując, ale też skutecznie odbierając piłki zielonogórzanom. Z drugiej strony, agresywność podopiecznych Johna Patricka dawało sporo szans Zastalowi na ponowienia, punkty z linii rzutów wolnych. Efekt? Bardzo wyrównane widowisko, gdzie walka toczyła się niemal kosz za kosz. Niestety – ostatnia minuta należała do gości. 21:16 – takim wynikiem zakończyła się pierwsza część meczu.
Po przerwie do zmasowanego ataku przystąpili goście – seria trójek Ludwigsburga podwyższyła wynik do stanu 27:19. Niestety, wraz z rosnącą ilością punktów przewagi, rosła liczba fauli na koncie MHP Riesen. Po czterech minutach gry goście wyczerpali swój limit. Nie dało to jednak sporej przewagi gospodarzom – trójka Adama Waleskowskiego na 34:22 doprowadziła Saso Filipovskiego do mocnego zdenerwowania. Słoweniec poprosił o przerwę, widząc sytuację na parkiecie.
Niestety, nie było ciekawie – niemiecka drużyna umocniła przewagę, która niezbyt mocno cierpiała po atakach Zastalu. Nadszedł jednak moment przełamania – Zastalowcy zaczęli wykorzystywać przekroczony limit fauli Olbrzymów. Na efekty nie przyszło długo czekać – regularnie pojawiający się na linii rzutów osobistych gracze mistrza Polski niwelowali straty, doprowadzając w pewnym momencie do stanu 34:38. John Patrick musiał wziąć czas. Nie poprawiło to sytuacji gości – gdy Szymon Szewczyk trafił trójkę na 40:40, na trybunach wybuchła wrzawa. Co prawda nie udało się ostatecznie odzyskać prowadzenie, jednak poprawa z -12 na zaledwie -2 (42:44) robiła wrażenie.
Po przerwie Ludwigsburg w charakterystyczny dla siebie sposób zaatakował – trzy trójki w ciągu 2,5 minuty pozwoliły gościom odskoczyć na 52:47. Oscylująca wokół pięciu „oczek” różnicy rozgrywka elektryzowała – zarówno zawodnicy, jak i kibice żywo reagowali na wszystko, co działo się na parkiecie. Mimo zawziętości, Zastalowcy nie byli w stanie utrzymać tempa kilka akcji z rzędu, stąd też ciągłe wymiany kosz za kosz. Na niecałe dwie minuty do końca kwarty kilka błędów z rzędu gospodarzy dały szanse Olbrzymom na powiększenie przewagi – kontra i punkty na 63:53 rozsierdziły coacha Filipovskiego. Zielonogórzanie zdołali rzucić jeszcze dwa punkty, jednak stan 63:55 i tak mógł niepokoić…
Ostatnie minuty to kontynuacja wcześniejszej wojny nerwów. MHP Riesen prowadziło, lecz Zastal zaciekle gonił i gonił. Na pięć minut do końca było 65:70 – choć w kolejnych akcjach wynik zmienił się, Ludwigsburg utrzymywał przewagę… Wynik ciągle wahał się między 4-5 punktami różnicy. Pół minuty do końca – 74:71 dla Riesen. Gdy 10 sekund później stan zmienił się o zaledwie jeden punkt dla Olbrzymów, nikt nie był pewien ostatecznego rezultatu. Niestety – stała się najgorsza z możliwych rzeczy. Mateuszowi Ponitce odgwizdano w bardzo kontrowersyjnym momencie faul niesportowy (a 10 sekund do końca widniało na zegarze). To był koniec marzeń o awansie…
81:76 dla Riesen. Niewiele można powiedzieć po takim meczu….
Statystyki wkrótce.
Stelmet BC Zielona Góra – MHP Riesen Ludwigsburg 76:81 (16:21, 26:23, 13:19, 21:18)
Stelmet:
Riesen: